Tango technika, Tango femme

Wstęp

Agostinę odkryłam w Amsterdamie (szczegóły TU). Była w Polsce, była w Warszawie, ale przeoczyłam. Teraz, kiedy przyjechała w ponurym listopadzie, rozświetliła tangową edukację. W zajawce jej aktywności pisałam, że miałam okazję obserwować, jak prowadzi lekcje i robiła to fenomenalnie. Zachwyciłam się. Pomyślałam: „Ale bym chciała ją w Warszawie…”.
Mam moc kreacji 😆 

Technika

Niby tylko podstawy, niby to oczywistość… Ale Agostina tak tłumaczyła dynamikę i sedno ruchu, że nawet jeśli ktoś nie znałby angielskiego, zrozumiałby. Mowa ciała. Pokazanie detali przez ruch. Do tego humor i autentyczna życzliwość. Mam takie przemyślenie, niezbyt oryginalne (a raczej w ogóle): im dłużej tańczysz, a chcesz więcej, tym w tych podstawach odkrywasz skarby…

Tango Femme

Ooooooooo… I tu się zaczęła dla mnie jazda. Choreografia! Której nie jestem w stanie pojąć. Nie powiążę ze sobą więcej niż trzech elementów. Gubię się. A kiedy dochodzi rotacja w odpowiednim kierunku… U mnie to już nie jest takie oczywiste, a właściwie w ogóle nie jest, bo mój mózg robi sobie coś z moim ciałem w kierunkach, w których chce, ale świadomość za nim nie nadąża.

Idea była taka, że wykorzystywałyśmy tangowe myki, ale wzbogacałyśmy je czymś więcej (np. ruchem dłoni z flamenco). Byłyśmy sexy flexy, czułyśmy flow… A w przyszłości wykorzystamy to tańcząc w cortinach, by nęcić liderów… 😆 To mój pomysł, ale wiecie: w cortinach czasem pląsamy. Czemu nie robić tego z większym wdziękiem? Potrenuję i będę przemycać niektóre elementy. Zdam relację, jak efekty 😆 

Niby żartem, ale serio

Ja te zajęcia potraktowałam jako profilaktykę antydemencyjną, bo to, co robiłyśmy, moje połączenia neuronowe w mózgu nie ogarniały. Zwyczajnie takich połączeń nie było. Musiały szybko (wręcz biegusiem!) się wytworzyć. Opornie im to szło, ale sprawiało radochę. Zwłaszcza że ćwiczyłyśmy do muzyki nietangowej, ale Agostina pokazała, jak pięknie możemy ten układ zatańczyć solo do muzyki tangowej. To znaczy: dziewczyny mogą, bo one śmigały, że hej, a ja potrenuję i za dwa lata też będę jak kociczka…

Nie żartem, całkiem serio

Wiele kobiet ma problem. Wielu mężczyzn też. W ogóle cywilizowana ludzkość ma problem ze sobą. Z ciałem. A przecież właśnie poprzez ciało docieramy do emocji i możemy je uwolnić. Agostina jest świadoma tego, co robi. Jest profesjonalistką. W pełni się angażuje. Zachęcała, byśmy porzuciły wewnętrznego krytyka.

Mam wrażenie, że nam się udało i że to pokazałyśmy. Byłyśmy wyluzowane. Dzięki niej nie krępowałyśmy się, jeśli nam coś nie wychodziło. Widziałam po dziewczynach, że były zadowolone.
A ja… Ja i choreo… A jednak. Była moc.
Na koniec mogłyśmy nagrać filmiki i mamy materiał do trenowania. Kto nie był, ten trąba. Na zdjęciu jest nas garstka, bo zanim w emocjach się ogarnęłam, żeby poprosić o zrobienie foty, części dziewczyn już nie było.

P.S.

Agostina! I love you. Ula! Robisz jakościowo cudowną robotę. Jestem zachwycona. Obydwu Wam z wdzięcznością dziękuję za jakość!

Autor: Ania TangoTeAmo

Tango to moja pasja. Podróżuję, by tańczyć. Opisuję tangowe imprezy i obyczaje. Piszę książki, w których zawsze obecne jest tango.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *