Po raz trzeci.
A mój pierwszy – tangoliliśmy u króla. Emilka K. powiedziała, że to jej najważniejsza impreza w roku. Moja nie, ale niewątpliwie ma swój urok i NIE można nie docenić tego, że się odbywa w takim miejscu.
Pora wakacji niby nie sprzyja frekwencji, jednak było nas całkiem sporo. Jerzy Cz. na koniec powiedział, że mnie nie widział. Mimo mojej żarówiastej sukienki 🙂 Nie bardzo mu wierzyłam (a właściwie wcale), dopóki nie zobaczyłam na zdjęciach Jacka M. w czerwonym kapeluszu – a w naturze też go nie widziałam 🙂
Taniec Rodziców małej Natalii rozczulił wszystkich… Pozdrawiam serdecznie!
Nie będę pisać o przemówieniach, bo wiadomo, że muszą być. Imprezę organizuje Akademia Tanga Argentyńskiego, która jakiś czas temu przetasowała swoje szeregi, chcąc poczynić wrażenie świeżości. Dla imprezy w Łazienkach Królewskich nie miało to znaczenia, dla gości też, a reszta – to inny temat. Zagadką pozostaje wpuszczanie/nie wpuszczanie uczestników. Pani z bramki robiła to swoim kodem, dzięki Grażynie jakoś przeszłam selekcję…
Ważne, że wszystko było naprawdę super, pogoda dopisała, DJ Olga Zawada również.
Było tak, jak w takich sytuacjach trzeba: czyli pogodnie, wesoło, tangowo.
A teraz zamieszczę hurtowo zdjęcia, które zrobiłam, i przy okazji odkryłam różne możliwości ich edycji. To moja swobodna fantazja w posługiwaniu się filtrami – reklamacji nie uwzględnia się, a oryginały skasowane. Ale!
To nie wszystkie. Reszta pojawi się niebawem w albumie na fejsie – jak nie zapomnę, wkleję link 🙂
Serdeczności – Ania (Bestiaaaa)
P.S. 1 – chłopak w kapeluszu na ostatnim zdjęciu tańczył sam ze sobą do naszej muzyki. Nikogo nie poturbował, był uważniejszy niż niejeden tanguero. Trochę szkoda, Anno S., że poszłaś tańczyć – bo tylko Ty mogłaś go wziąć w nasze objęcia…
P.S. 2 – Jajajaj… To byłoby niemożliwe w Buenos czy Hiszpanii… Dziewczyny same na trawie…
P.S. 3 – film… będzie. Może – jak wystarczy mi czasu 🙂