Kryzys w świecie tanga – rzeczywistość czy wyimaginowany problem?

Pewien tango friend z Cypru napisał na swoim wallu post o kryzysie w tangu: że od marca ma ponad trzydzieści milong miesięcznie przy stu tancerzach i że aby mieć na każdej czterdzieści osób, każdy tańczący musiałby wziąć udział w dwunastu milongach miesięcznie, a trzech w tygodniu. Niższa frekwencja nie opłaca się organizatorowi i nie jest ciekawa dla dj-a. Większość miejsc wzrasta szybciej niż tancerze oraz dochodzi problem płci, czyli za mało leaderów, i ci dobrzy przestają przychodzić na milongi.

Okazjonalna charytatywna milonga plenerowa na Krakowskim Przedmieściu, odbywa się raz w roku, we wrześniu.

***

Czyli na Cyprze jest tak samo jak w Warszawie, z taką różnicą, że mamy grubo ponad stu tancerzy i czterdzieści cztery (!) regularne milongi miesięcznie + okazjonalne. Po zamknięciu historycznej milongi na Chłodnej, taka z tradycjami została jedynie Złota Milonga, no i Wolność, która rządzi się swoimi prawami. Reszta pojawia się i znika. W takim na przykład Olsztynie są dwie milongi w miesiącu i Jolanda mówi, że ludzie nie chcą więcej. A to ciekawe, bo Olsztyn naprawdę dobrze tańczy… 

Nieistniejąca już milonga w Batidzie – pierwsza, którą organizowałam w sobotnie popołudnia.  

***

Obecnie miewamy dni z czterema milongami jednocześnie, a piątek i sobotę z trzema – to w tej chwili standard. Stąd też powstanie grupy na Facebooku („Gdzie DZIŚ tańczysz tango w Warszawie?”), w której codziennie pojawia się post z milongami i praktykami tangowymi (każdy może uzupełnić, jeśli wie o imprezie, która nie została wymieniona).

Partylonga od marca odbywa się w poniedziałki w Klubie Medyka na Oczki. Wskoczyła w dzień po milondze UNO, która z kolei zajęła dzień i miejsce po milondze Una Emocion w klubie SPATiF u Aktorów.

***

Ubiegły rok wprowadził w tangowy świat sporo zamieszania. W Buenos Aires zamknięto ponad 40 milong, ale nowych powstało pewnie kilkanaście. W Moskwie zniknęły 2 duże historyczne milongi. Najdłuższa stała milonga w Londynie zniknęła po 13 latach.

Chłodna – milonga, której nie ma, a odbywała się w najprawdziwszej remizie strażackiej. Pierwsza, na której byłam zanim jeszcze zaczęłam tańczyć. 

***

Wspomniany Cypryjczyk stwierdził, że teraz ilość znacząco przewyższa jakość. Zastanawiał się, co można zrobić, by poprawić proporcje? Sterować podażą? Wysnuł opinię, że jeśli chce się coś sprzedać, trzeba to najpierw umieścić na stole. Tango friend z Włoch stwierdził, że za dużo dostaw to zła ekonomia i jeśli kładzie się swoje rzeczy na stole, a nikt o nie nie prosił, to na starcie obniża się ich wartość. Dalej dyskutowano, że to niedobór stwarza popyt – prawda czy kapitalistyczne podejście? Czy obfitość jest lepsza niż głód? Przecież coś taniego nie oznacza złej jakości, a drogiego dobrej. I że w tangu wszystko jest jasne, a oszustwo niemożliwe.

Złota Milonga – najstarsza regularna polska milonga, która ma jedną z najpiękniejszych sal – nie zawaham się użyć tego określenia: w skali świata. Potańczyć można tu we wtorki (milonga NO STRESS), czwartki (NUEVO&EMOCION) i w soboty (milonga GRANDE z poprzedzającą ją lekcją kroku i milongą dla początkujących oraz chacarerą). Moja milonga madre …   

***

Jeśli tak jest, to tego zazdroszczę Cypryjczykom. U nas oszustwo pleni się na każdym kroku. Za nauczanie biorą się ludzie (co ciekawe: mężczyźni!), którzy o tangu mają pojęcie słabe, a o nauczaniu żadnego. Jest to możliwe, ponieważ metodologia nauczania tanga i samo tango są stosunkowo młode, a z racji charakteru tego języka ciała nazywanego tańcem – standaryzacja jest na razie jeszcze nieosiągalna.

Kiedyś w środy tańczyło się na milondze w Equilibrum. Później próbowano ją zreaktywować, ale nie wyszło. Teraz w środy tańczy się w dwóch miejscach: w DZiK-u (organizatorami jest szkoła tanga Caminito ) i na milondze Tu i Teraz w restauracji BUÑUEL.

***

Mateusz Kwaterko, nasz warszawski nauczyciel, nie widzi w tym nic złego i uważa, że jak jest dużo różnych szkół, tym lepiej, bo jest większa szansa, że ich uczniowie zaczną na milongi przychodzić i że w pewnym momencie zechcą uczyć się porządnie, np. u nich 😃 Kasia Chmielewska, druga część pary Mateusza, stwierdziła, że nikt na początku nie uczy się dobrze, tylko poprzez błędy, więc samozwańczy nauczyciele nie wyrządzają nadmiernej krzywdy. Tak na to patrząc – można się zgodzić, chociaż ja uważam, że lepiej zminimalizować zadrukowanie ciała złymi nawykami i od razu iść do nauczycieli z renomą i efektami.

Milonga de Mis Amores zasiliła czwartkową ofertę stolicy. Organizowana jest przez Akademię Tanga Argentyńskiego. Jak na dzień powszedni rozpoczyna się dość późno, ale za to dysponuje drugą salą, w której może odbywać się praktyka pod okiem instruktora.

***

Cypryjski kolega stwierdził, że ze wszystkich już tańczących tylko mała część bierze udział w milongach, a większość z nich ogranicza się do jednej w tygodniu. To dokładnie tak jak u nas 😃 Powszechnie mówi się o tym, że jak jest za dużo imprez jednocześnie, czyli za duży wybór – ludzie decydują się iść do kina albo zostać w domu. A ci, którzy jednak chcą potańczyć, dzielą się między milongami i w efekcie nigdzie nie jest pełno. Na milongowy clubbing ze względów logistycznych i finansowych nie każdy chce sobie pozwolić.

Milonga Mała Warszawska to piątkowa propozycja. Oprócz niej jest jeszcze PASION w Rivierze i milonga na Wolność. 

*** 

Tango friend z Istambułu stwierdził, że problemem nie jest zwiększenie liczby milong, tylko to, co nauczyciele, tancerze i organizatorzy robią, aby sprowadzić więcej ludzi do tanga. I że mieli ten sam problem 10 lat temu. Poradzili sobie tak, że tangowa wspólnota się zjednoczyła i wspierała wzajemnie swoje działania, wspólnie pracowała nad poprawą jakości tańca, więc energia wzrosła. Początkujący nie odchodzili, a zachęceni do większej lilości ćwiczeń zaczynali tańczyć w bardzo krótkim czasie.

Pokaz na sobotniej Milondze w Królewskim Wilanowie (Piotr Woźniak i Justyna Grzegorczyk – para, która poznała się w dniu pokazu i zatańczyła razem po raz pierwszy w życiu…), która odbywa się raz w miesiącu po południu. W sobotniej ofercie regularnych milong jest Grande Milonga w Złotej Milondze, La Ronda, popołudniowa Pożyteczna, a nierzadko wskakuje jeszcze neolonga (w Akwarium lub w Pałacu).

***

Teraz Istambuł ma dużo milong i dużo tancerzy z wysoką jakością tanga. Kto choć raz tam był, ten z pewnością to potwierdzi. Turcy tańczą rewelacyjnie, do tego są przystojni, dobrze ubrani i pięknie pachną… Bajka! Uwielbiam ich cabeceo Jak taki ataman przyszpili cię wzrokiem… Chyba uruchamia się we mnie jakiś atawizm, a może pamięć komórkowa kilku pokoleń wstecz..? Czuję się wtedy jak branka… i bardzo mi się to podoba 😍

W niedzielę regularnej milongi nie ma, ale w Pałacu odbywa się praktykolonga, która miała w założeniu zawierać milongę, jednal przyjęła się bardziej jako praktyka. 

***

Co by musiało się stać u nas, aby podnieść jakość tanga i liczbę osób przychodzących na milongi? Mówi się, że w skali świata nie jest w Polsce źle. Pewnie tak, ale jesteśmy 38. milionowym krajem i z pewnością może być lepiej! Dynamika wzrostu tangowej populacji w Polsce jest niestety mała. Czy można ją przyspieszyć? Można by spróbować, a pierwszym krokiem byłoby do tego tangowe zjednoczenie, jak w Istambule. Na czym miałoby polegać? To, co teraz napiszę, jest jedynie moją opinią, a nawet fantasmagorią… 😃 

Od dwóch lat Warszawa ma Recuerdo – festiwal na światowym poziomie z argentyńskimi parami z pierwszej tangowej ligi. Tu: popołudniowa milonga festiwalowa w budynku Złota 44, na 50 piętrze tego najwyższego apartamentowca w Europie.  

***

Dotyczy Warszawy, która konfliktowość przerobiła kilka lat temu, więc jest większa szansa, że mogłoby się udać:

* Gdyby organizatorzy milong zmienili nieco swoje biznesowe nastawienie, może odnieśliby większe korzyści, i my wszyscy też. Wielokrotnie przez różne fora przetaczały się dyskusje, co organizator/nauczyciel powinien, a czego nie powinien. Osoby z niedużym tangowym stażem rzucały różnymi oczekiwaniami, często nierealnymi do spełnienia (i różnymi „fantastycznymi” pomysłami 😃 Wszystko to co jakiś czas odżywa, bo jednak nowe tangowe pokolenia się pojawiają), a nauczyciele dowodzili, że nic nie muszą. I generalnie jest to prawda. Jak mówi Tereska Mazurkiewicz: poza siusiu i kupką nikt nic nie musi 😃 

Encuentro milongero to tangowe spotkania wyższego szczebla. Cieszę się, że po raz drugi odbędzie się Secreto, organizowane przez Paulinę Policzkiewicz – Woźniak, matkę polskiego tanga, nauczycielkę w szkole Tangolada. Niestety odbywa się w takim terminie, kiedy zwykle jestem na zagranicznym tangowym evencie.

***

Przewaliło się wiele uwag odnośnie bycia gospodarzem imprezy i traktowania gości. Ja uważam, że najlepszy gospodarz się nie rozdwoi i nie jest w stanie zadowolić wszystkich, ale mógłby mądrze sięgnąć po wsparcie. Wystarczy, aby zaprosił do współpracy trzech dobrze tańczących panów (pachnących! przed wejściem na parkiet kontrola świeżości 😃) i dwie dobrze tańczące panie, z nastawieniem na to, że pół milongi tańczą dla przyjemności, a pół z tymi, których warto zachęcić do dalszej nauki i częstszego przychodzenia (jedna taka, co to przygarnia wszystkich, nawet największe sieroty, powinna na każdej warszawskiej milondze być gościem honorowym 😃). Mówię to z własnego doświadczenia.

Jedno z najpiękniejszych tangowych zdjęć… Obrazujące chyba akurat nie tango, a chacarerę. Zdaje się, że warszawski maraton El Navegador na stałe zagościł na warszawskim Ujazdowie. 

***

Kiedy byłam na początku swojej drogi, taniec z dobrym partnerem zachęcał mnie do tego, aby kontynuować żmudny proces nauki. I w drugą stronę: nie mam sukcesu w zasileniu tangowego środowiska chociaż jednym liderem (o matko, iluż gamoni przyprowadzałam… zwłaszcza na początku mojego tanga), ale mam kilka sukcesów w tym, że po moim objęciu partnerzy decydowali się na przyspieszenie procesu nauki i lekcje prywatne. Niezwykle ciepło mi się robi na sercu, kiedy od doświadczonego obecnie tanguero słyszę, że kiedyś dzięki mnie postanowił się uczyć…

Miloga Warszawska – Duża – odbywa się mniej więcej raz w miesiącu w sobotę, w eleganckiej sali NOT-u na Czackiego. Wtedy La Ronda jednoczy z Warszawską siły i zawiesza działalność.

***

We wsparciu milongowym nie chodzi o obtańcowywanie jak popadnie. Wręcz przeciwnie. Osoby, które zatrzymały się na poziomie mało zaawansowanym i nie mają potrzeby robienia dalszych postępów, niech tańczą z równymi sobie, takich jest cała masa. Natomiast grupa tangowego wsparcia przydałaby się do tego, aby na milongę przyciągnąć też tych lepiej tańczących i aby tańczyć z tymi, co rokują w tangowym rozwoju.

Maraton El Fuego to dwie warszawskie edycje: zimowa i letnia. 

***

W mojej książce, którą napisałam zainspirowana tangiem i Złotą Milongą, właścicielka szkoły tanga ma zamiar sprowadz Argentyńczyka, który będzie zarówno udzielał lekcji, jak i wspierał milongę w tańczeniu z bywalczyniami.

Książkę można zakupić u pani Ani w Złotej Milondze. Można zamówić dedykację. 

***

Nadal wydaje mi się to dobrym pomysłem i osobiście się dziwię, że tam, gdzie można, nie jet to wprowadzone w życie. Może byłby to wysiłek finansowy, ale myślę, że by się zwrócił dość szybko. Na początek dogadać się z którymś z Argentyńczyków będących w Polsce – a mamy takich. Poza tym pełno ich w Europie. Istnieje możliwość, że na jakimś etapie zechcą się usamodzielnić, ale zawsze można ich zastąpić kolejnymi. Albo dogadywać się na kontrakt dwu – trzymiesięczny. Wytrawne tanguery potrafią przyjść na milongę tylko po to, by zatańczyć jedną lub dwie tandy. Za nimi przyjdą lepsi tancerze. I tak koło by się kręciło…

Maraton Noches Portenas organizowany przez Almis Tango też jest warszawską imprezą. 

***

* Dogadać się, aby nauczyciele, których uczniowie przychodzą na milongi, zawsze byli traktowani jako goście. Czyli nie kasować ich za wstęp! W ogóle nauczyciele prowadzący regularne szkoły i organizujący milongi mogliby bywać u siebie, chociaż od czasu do czasu. A ci, co własnej milongi nie mają, powinni pokazywać się w różnych miejscach (nie w jednym tygodniu, rozłożyć sobie w czasie). Wiem, że są zarobieni, ale nie da się inaczej zintegrować. A póki co każdy zamyka się w swoich kątach, więc i rotacja uczniów chodzących na inne milongi niż ich nauczycieli jest mniejsza. Ci, którzy nie prowadzą własnej milongi, nie chodząc nigdzie dają zły przykład swoim uczniom. A jeszcze jakby ci nauczyciele spróbowali znaleźć przyjemność w tym, że są zwykłymi uczestnikami milongi chociaż przez godzinę – to byłby ideał…

Niedzielna popołudniówka Coco de Oro najpierw zamieniła się w Potok, następnie zatonęła… Jest nadzieja, że po wakacjach wypłynie w nowych okolicznościach przyrody… 

***

Ja osobiście nie polecę nauczyciela, który nigdy nie tańczy z nikim poza wybranymi dwiema – trzema partnerkami. Oczywiste jest, że nie obskoczy wszystkich swoich uczennic, ale jeśli nigdy nie tańczy z żadną – to jak je uczy, że nie może być mu z nimi przyjemnie? Nie uniknie się polaczkowatego gadania, że tańczy z tymi, co mu płacą. To jednak lepsze niż nie tańczenie w ogóle. Przynajmniej ma szansę sprawdzić, czy jest dobrym nauczycielem i czy uczennica robi postępy 😃 To oczywiście uproszczenie, bo z rozmowy z Kasią i Mateuszem dowiedziałam się, że zwłaszcza dziewczyny potrafią chodzić na lekcje, by się nie uczyć… Cała rozmowa niebawem na Tango Te Amo 😍 

Milonga Uno miała na stanie przepiękny gramofon 🙂 Na razie zniknęła z firmamentu warszawskich milong, ale Radio Tango Uno istnieje i miewa się dobrze 😃

***

Wracając do sedna: w moim przekonaniu dobrym przykładem jest Jakub Milonga, który na swoich milongach jest prawdziwym gospodarzem i umie podzielić swój czas na taniec z ulubionymi partnerkami i tymi innymi. Im kameralniejsza milonga, tym bardziej gospodarz powinien być zaangażowany. Organizator pewnej środowej i piątkowej milongi, wśród tangueros starszego pokolenia nie ma nadmiernej ilości przyjaciół, ale jako gospodarz swoich milong z powodzeniem tworzy przyjazną atmosferę, przyciąga młodsze tangowe pokolenia – a to zdecydowanie pozytywnie wpływa na rozwój tangowego środowiska.

Entre Amigos – pół tajny tangowy warszawski weekend tylko dla specjalnie zaproszonych. Nie byłam w ich gronie, widocznie nie jestem amigo organizatorów 😃 Przywykłyśmy z Jolandą, że wśród naszej polskiej tangowej braci nie jesteśmy wszędzie mile widziane. Jest nam z tego powodu naprawdę strasznie wszystko jedno 😃 Nie będziemy w Polce – to będziemy w Hiszpanii, Turcji lub Izraelu 😃 

***

Gdyby inny organizator zechciał wziąć z kolegów przykład, jego milonga miałaby szansę na rozkwit, czego jej życzę z całego serca, bo miejsce jest komunikacyjnie najlepsze w Warszawie, sala klimatyczna i parkiet świetny.

Tanguerilla to spotkanie neotangowo-wizualne. Odbywa się w różnych miastach świata, w tym w Warszawie. Tańczy się do każdej muzyki, która nie jest klasycznym tangiem. 

***
Przy okazji wspomnę, że szkoła Tomka Potockiego na Wolność, która żyje sobie swoim życiem, jako jedyna ma w ofercie codzienne praktyki, w tym chyba jedyną w kraju praktykę milongową (!). Nie widzę marketingowych starań, by to nagłaśniać – a szkoda, bo chociaż znam to miejsce od dawna – dopiero po założeniu warszawskiej milongowej grupy miałam potrzebę wejścia na jej stronę i dowiedziałam się, że tam codziennie można poćwiczyć! CODZIENNIE! Ewenement chyba światowy. 

Tango i cats od lat odbywa się ze dwa razy w roku w ramach piątkowych milong na Wolność. Dochód z biletów i loterii fantowej przeznaczony jest na pomoc bezdomnym kotom.  

***

Tyle moich fantazyjnych wizji 😃 Jeśli kogoś uraziłam (nie wiem niby czym, ale różnie to bywa) – to przepraszam. Podkreślam jeszcze raz, że są to moje myślenia życzeniowe, a nie jakieś instrukcje czy coś… Każdy robi, co uważa. Ja uważam, że czasem różne wypisywanki mogą przynajmniej dać do myślenia 😃 Każdy zawód ma swoją specyfikę. Nauczanie tanga i organizowanie milong należą do sektora usługowego. To nie znaczy, że jak się płaci, można wymagać w niegrzeczny sposób. Ale to płatnik weryfikuje, czy nowy twór ma prawo bytu, czy nie. Tango żyje, środowisko ewoluuje. Coś, co było dobre pięć lat temu, dziś się nie sprawdza. Cały świat działa cyklicznie, tango też. Milongi powstają i padają. Te, które trwają, mają lepsze i gorsze okresy. Patrząc całościowo: jednak coraz więcej ludzi zaczyna chodzić na lekcje tanga, więc może to nie kryzys?😃

Z pozdrowieniami – (Bestia) Ania

Autor: Ania TangoTeAmo

Tango to moja pasja. Podróżuję, by tańczyć. Opisuję tangowe imprezy i obyczaje. Piszę książki, w których zawsze obecne jest tango.

4 komentarze do “Kryzys w świecie tanga – rzeczywistość czy wyimaginowany problem?”

  1. W większych miastach tango się rozwija, to widać z małymi miejscowościami jest problem, taniec towarzyski owszem są szkoły, ale argetino tu trafiamy na mur, ale pracujemy nad tym, narazie jesteśmy jedyną tanczacą parą w naszym mieście Tczewie…

  2. Kryzys tanga, który nie jest ograniczony do Polski bierze się z komercyjnego podejścia ludzi. Nie chodzi im o taniec, chcą zarobkować, tworzyć śmietankę towarzyską. Stąd dzielenie ludzi na kategorie(w czym niestety Wawa celuje), zabieranie się za nauczanie ludzi kompletnie nie gotowych. I według mnie to jest dramat. Wszyscy oni, powodowani własną próżnością krzywdzą tango, jednocześnie mówiąc o miłości do niego. Wystarczy spojrzeć na chocholi taniec maestros, bez kontaktu i oklaskujących ich nieświadomych, skrzywdzonych studentów na tzw. pokazach. Frazesy w ustach nauczycieli o kontakcie zastępuje jałowy box z ozdobnikami. Wielka, Wielka szkoda. Wieżę jednak, że nie jest za późno na ocalenie. Nadzieję daje mi mój mistrz.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *