Światowy Dzień Walki z Depresją
Po pierwsze: fatalna nazwa tego dnia, ale o tym dalej.
O depresji powiedziano wiele. Mimo to nadal krąży mnóstwo fałszywych przekonań. W punktach podam podstawy:
Podejście naukowe:
1. Depresja jest chorobą, którą się leczy. To NIE jest zaburzenie nastroju, bo facet miał się odezwać o 15.00., minęły dwie minuty, a on nic!
Aby leczyć, potrzebna jest trafna diagnoza. Za moich klinicznych czasów diagnostami byli psychologowie kliniczni. Psychiatrzy ustawiali farmakoterapię. Teraz psychologowie na studiach nie mają zajęć w placówkach klinicznych, nie mają praktyk, na staż trudno się dostać. W czasie wizyty u psychiatry to on diagnozuje. Warto iść do takiego lekarza, który ma skończoną także szkołę terapii. Leczenie depresji polega na psychoterapii, farmakoterapii albo obu naraz.
2. Depresja może prowadzić do próby samobójczej. I NIE! To NIE prawda, że ten, kto mówi, że się zabije, nigdy tego nie zrobi. TO MIT! Wielu cierpiących ludzi szuka ratunku, wysyłając sygnały otoczeniu. Zdarza się, że ktoś podejmie nagłą decyzję i jeśli nikt i nic mu nie przeszkodzi, to robi to. Jeśli zdarzy się niespodziewany telefon czy dzwonek do drzwi, niedoszły samobójca pomysł zarzuca i często nie podejmuje drugiej próby. Niestety bywa, że niektórzy próbują do skutku.
3. Podstawą jest diagnostyka i trafne dobranie leczenia, co nie zawsze od razu się udaje. Ale! Zanim zaczniesz przyjmować leki, najpierw sprawdź kilka rzeczy w swojej krwi. Zacznij od poziomu hormonów. Taka tarczyca potrafi nieźle narozrabiać. Nadmiar prolaktyny czy brak równowagi estrogenowo-progesteronowej także daje w kość. Przy zaburzeniach nastroju oraz złym samopoczuciu psychicznym i fizycznym, warto zbadać poziom hormonów przysadkowych. Zaburzona praca nadnerczy także ma wpływ na ogólne samopoczucie.
Warto sprawdzić poziom witamin: D3 i wszystkich z grupy B, zwłaszcza B1 (tiamina), B3 (niacyna lub inaczej: witamina PP), B5 (kwas pantoneowy), B9 (kwas foliowy), B12. Ich niedobory źle działają na układ nerwowy i samopoczucie. WAŻNE! Dowiedziałam się od dr Anny Lewit, dietetyk klinicznej, że jeżeli masz poziom przy dolnej granicy normy, to znaczy, że jest we krwi, ale nie dociera do komórek i konieczna jest dobra suplementacja!
Kolejny aspekt: kiedy brałam udział w studium dotyczącym Post Traumatic Stress Disorder (zespół stresu pourazowego) na Uniwersytecie Warszawskim, jeden z wykładowców, niemiecki profesor (pracujący także z osobami z zaburzeniami osobowości), opowiedział o swoim odkryciu: otóż wielu pacjentów leczonych na depresję ma niezdiagnozowany zespół stresu pourazowego (prosty – w wyniku jednego zdarzenia, lub złożony – może występować np. u ofiar przemocy domowej).
Zwrócę uwagę na jeszcze jedną rzecz: używki. Spożywane zbyt często w nadmiernych ilościach mogą prowadzić do stanów depresyjnych, a nawet psychozy. Przy czym „zbyt często” i „nadmierne ilości” dla każdego są inne. Niewinna trawa nie jest niewinna, zwłaszcza w rękach młodych ludzi. Systematycznie palona prowadzi do otępienia, spadku życiowej motywacji i zaburzeń nastroju, a to może skutkować próbą samobójczą. Największe niebezpieczeństwo tkwi w tym, że nie da się oszacować, co na kogo i w jakich ilościach wpłynie tak, że będzie to droga bez powrotu.
4. Depresja ma różne objawy i różne ich nasilenie.
Objawy psychologiczne to lęk, długotrwale utrzymujący się zły nastrój, zniechęcenie, brak poczucia sensu, utrata zainteresowań, brak radości i cieszenia się czymkolwiek, osłabienie koncentracji, niska samoocena, brak wiary w siebie, brak widzenia perspektyw na przyszłość, poczucie winy, myśli samobójcze (czasem zrealizowane).
Objawy somatyczne to bóle w różnych częściach ciała, kłopoty trawienne, zaburzony apetyt (nadmierny lub zbyt skąpy), zmiana wagi w krótkim czasie nie spowodowana celowym odchudzaniem się, zaburzenia snu (bezsenność lub nadmierna senność), spadek libido, u kobiet zaburzenie miesiączkowania.
5. Istnieją różne rodzaje depresji:
* endogenna (nazywana wrodzoną. Źle funkcjonuje układ nerwowy, dlatego nawraca, więc pacjenci są większość życia na lekach),
* reaktywna (jako odpowiedź na trudne doświadczenie),
* poporodowa (zmiany hormonalne po porodzie),
* lękowa (tzw. agitowaną. Obciążona wysokim ryzykiem samobójstwa),
* nerwicowa (dystymia. Charakteryzuje się stałym obniżeniem nastroju, co często brane jest za cechę osobowości, a to przewlekła choroba),
* sezonowa (spowodowana brakiem światła słonecznego),
* w chorobie afektywnej dwubiegunowej (pojawia się w młodym wieku i trwa – z okresami remisji – przez całe życie),
* podeszłego wieku (spowodowana zaburzeniami w neuroprzekaźnictwie i wewnętrznym wydzielaniu. Seniorzy biorą leki do końca życia),
* depresja maskowana (na zewnątrz wszystko wygląda ok, człowiek daje radę prozie życia, chodzi do pracy, uśmiecha się, jednak w środku cierpi. Taka osoba obarczona jest ryzykiem podjęcia próby samobójczej nagłej – pisałam o tym wyżej. Jeśli próba okaże się skuteczna, otoczenie i rodzina się dziwi: przecież była wesoła, miała kochającą rodzinę, więc co się stało..?).
Samotność także sprzyja zaburzeniom nastroju. Człowiek jest stworzeniem stadnym i poza pewnymi zaburzeniami osobowości, kiedy nie ma całkowicie potrzeb socjalnych, w większym lub mniejszym stopniu, ale jednak, potrzebuje interakcji, więzi, bliskości, dotyku. Kobiety mają łatwiej: wcierają krem w twarz, balsamują swoje ciała, dotykają się. Statystyczny samobójca jest mężczyzną…
Bycie singlem to osobny, ciekawy temat. Niedługo o tym napiszę.
Podejście poza oficjalnym nurtem naukowym.
Za długo żyję i jestem zbyt dobrą obserwatorką, aby NIE wiedzieć, że istnieje dużo więcej poza oficjalnie uznaną wiedzą. Sceptycy i zwolennicy intelektu nie biorą pod uwagę, że nie wszystko wiedzą, nie we wszystkich badaniach zostały wysnute właściwe wnioski. To, czego nie widzą, nie znaczy, że nie istnieje.
Medycyna chińska w rękach fachowca działa cuda. Nadal jednak podstawą jest medycyna konwencjonalna.
Coraz powszechniej prowadzone są badania zupełnie innego typu niż do tej pory. Coraz głośniej mówi się o podejściach niekonwencjonalnych. Na przykład według totalnej biologii, depresja jest wynikiem terytorialnego konfliktu wewnętrznego z hormonalnym patem (jak w szachach: nie ma ruchu, partia nie rozegrana): mózg nie jest zdolny do walki, uciekać też nie chce, więc zastyga.
Zwolennicy metod pracy z energią rodu mają jeszcze inne podejście. Uważają, że wszystkich naszych przodków nosimy w sobie i jeśli coś się dzieje (wypadki, czarna owca w rodzie, depresja), to znaczy, że jakaś rodowa sprawa domaga się energetycznego uporządkowania.
A ja? Jestem psychologiem. Mocno stąpam po ziemi. Procesy intelektualne nie są mi obce. Ale tylu rzeczy doświadczyłam spoza świata fizycznego, że wiem na pewno: jest dużo więcej, niż sądzimy, i jest to o wiele prostsze, tylko na razie sami komplikujemy.
Na szczęście świat nauki się zmienia. Prowadzone są badania (przez „normalnych” naukowców za pomocą skomplikowanej aparatury) nad mocą intencji i grupowych działań medytacyjnych.
Od zawsze więcej czułam. Kiedyś, na imprezie andrzejkowej, „robiłam” za „Cyganka prawdę ci powie”. Nooo… Wszyscy, którzy skorzystali, byli zdziwieni…
Moja szefowa od nieruchomości zapytała mnie, czy noga po złamaniu jest ok. Lekarz jej powiedział, że tak. A ja, że nie i ma iść natychmiast do innego specjalisty. Efekt: ponowna operacja i składanie nogi. Gdyby zaczęła używać jej takiej niezrośniętej, byłaby kaleką.
Niedawno mojemu R. znalazłam buty, które zgubił. Na odległość. Powiedział, że gdyby nie doświadczył, że TO się stało, to by nie uwierzył 🙂
Dlaczego o tym piszę? Ponieważ ludzie są w stanie wierzyć w ogień piekielny i karzącego dziadka z brodą, a nie przyjmują faktu, że procesy energetyczne – bo tym jest to, co opisałam, a nie żadnymi czarami – po prostu zachodzą. Jest grawitacja, prąd, fale radiowe, WiFi. Wszystko jest nadajnikiem i odbiornikiem, człowiek też.
Nie znam odpowiedzi na wiele pytań. Rozkminiam sens umierania ludzi o kryształowych sercach (mam pewne przemyślenia…). Uważam, że moc naszego umysłu i nasza energetyka jest niesamowita, tylko nie znamy jej potencjału. Przygnietliśmy intuicję mejnstrimowymi śmieciami. Dajemy się zastraszać (lęk jest mężem depresji). Przyswajamy to, co chcą manipulatorzy światem.
Masaru Emoto jako pierwszy już dawno temu zrobił eksperyment z wodą. Pokazał, co się dzieje z jej cząsteczkami pod wpływem działania emocji wspierających, a co się dzieje, kiedy wkroczą te destrukcyjne. My składamy się głównie z wody. Nasza Ziemia też. Pomyśl o tym.
Różne aparatury pokazują, jak pod wpływem emocji zmieniają się reakcje w mózgu i procesy w ciele. Ba! Dowiedziono, że emocje mają wpływ na DNA, które jest nośnikiem informacji, ale równie ważna jest pamięć komórkowa.
Czyli magia jest w nas. Możemy się sami uzdrawiać. Tyle że często zbyt dużo energii by to pochłonęło, dlatego warto nabrać sił z zewnętrznym wsparciem właściwie dobranego leczenia.
Jak zapobiegać depresji:
* właściwa dieta zapobiegająca niedoborom;
* ruch! Bez ruchu nie ma życia. Jednym z elementów psychoterapii w depresji jest zachęcanie pacjentów do wysiłku fizycznego (oczywiście na ich miarę);
* życzliwość i wdzięczność jako styl życia. Oczywiście: nie dajemy się krzywdzić, bronimy się. Rezygnacja z postawy walki powoduje, że nasz mózg przestaje wyszukiwać sytuacje, w których trzeba walczyć. Dlatego też nazwa dzisiejszego dnia jest dla mnie po prostu zła. Z chorobą się nie walczy (bo najczęściej się przegra), tylko się ją leczy;
* wysypianie się i regularne odpoczywanie. Pracoholizm często jest oznaką ucieczki od bliskości i rodziny. I nie mówię o okresach wytężonej pracy, by pojechać na wakacje. Często osoby przedsiębiorcze tak się organizują: dwa miesiące wysiłek, dwa tygodnie wyjazd;
* otaczanie się wspierającymi ludźmi, odsunięcie tych, którzy podcinają skrzydła. Zobacz, kim się otaczasz, a zobaczysz, jaką energią wibrujesz. Nie masz wpływu na decyzje światowych potentatów (serio wierzysz, że Putin, UE i USA nie są dogadani? Hehe…). NIE karm się lękiem. Obawy o przyszłość miewa każdy, ale życie w poczuciu zagrożenia to prosta droga do różnorakich zaburzeń, psychicznych i somatycznych;
* przyjrzyj się swoim nawykom: czy na pewno Ci służą? Od jedzeniowych, po życiowe. Czym karmisz swój mózg?
* równowaga – dla każdego może być inna. Dla Ciebie dobra jest ta, która daje Ci poczucie spełnienia i dobrostanu.
Od jakiegoś czasu fascynuje mnie jedno z najstarszych, najprostszych, ale niełatwych sposobów opisywania człowieka i świata: energetyka Yin&Yang. Nieźle się w niej poruszam i cały czas poszerzam doświadczanie.
Jeśli uważasz ten artykuł za przydatny, możesz go udostępnić, a autorce postawić kawę klikając TU
Zapraszam na: @anna kossak autorka (Facebook) i @anna_kossak (Instagram) –niebawem w tematyce Yin&Yang zadzieje się coś więcej, tam znajdziesz informacje.
Więcej moich artykułów psychologicznych przeczytasz TU.
Napisałam dwie powieści obyczajowe z aspektami psychologii, opinie o pierwszej znajdziesz TU (nie tylko, to jeden z linków), o drugiej TU (ta zawiera elementy ezoteryczne).
Obie książki możesz zamówić u mnie.
Ania! Dziękuje.
Tylko tyle. Jestem podważeniem i chętnie bym z Tobą o tym porozmawiała….
A.
Zapraszam 🙂