Beskid Tango Marathon 2018 vol. IV

    
Oficjalne otwarcie z burmistrzem Szczyrku. DJ-e dostali góralskie kapelusiki, DJ-ki – góralskie chusty.
Na zdjęciu także: Bestia, Piękna i organizatorzy: Anna Pietruszewska i Lechosław Chojnacki.

Ania

Pierwszy weekend roku bezapelacyjnie należy do Beskid Tango Marathon. Ja tam muszę zacząć tangowy rok. Byłam na pierwszej edycji jeszcze na Szyndzielni (nie wiem, czemu Anielica Bielskiego Tanga i organizatorka Beskidu, niejaka Anna Pietruszewska, nie uwzględnia pierwszego maratonu w wyliczankach…), nie mogłoby mnie nie być w tym roku. Po raz czwarty, czyli piąty.

  

Jola

Szczyrk jest magicznym miejscem na tangowej mapie Polski. Maraton organizowany przez cudownych ludzi. Dla mnie jedyny w swoim rodzaju. Zaczyna tangowy rok. Impreza odbywa się w Hotelu Orle Gniazdo – jak dla mnie wysoko w górach. Tak, wiem: górołazi mnie wyśmieją, ale z walizką wejść z dołu to wyczyn. Tyle że nie ma takiej potrzeby, ponieważ można skorzystać z busa, o który zadbali organizatorzy.

  

Ania

Co roku organizowany jest transport z dworca w Bielsku-Białej, a także z dwóch najbliższych lotnisk, czyli z Katowic i Krakowa. Dzięki temu każdy może się bezproblemowo na maraton dostać. To jest bardzo ważne. Dużo z Jolandą podróżujemy i kilka imprez skreślamy niestety tylko dlatego, że trudno tam dojechać. A tu: proszę! Trudności brak.

  

Jola
Następny plus tego maratonu: wszyscy mieszkamy, jemy, bawimy się razem. To cudownie wpływa na integrację. Ponadto atmosfera całego eventu jest bardzo przyjacielska. Duże stoły na sali i doskonały ich układ pozwala nie czuć się samotnie i sprzyja tańczeniu przy użyciu cabeceo. Parkiet miły dla stóp i odpowiednio śliski. Bez tłoku, ale ilość osób wystarczająca. Przywitaniom pierwszego dnia nie ma końca…

    

Ania

Niestety były momenty tłoczne i bywał na parkiecie bałagan. Cudownym pomysłem była darmowa lekcja nawigacji przeprowadzona w sobotnie przedpołudnie przez Lechosława Chojnackiego. Niestety – ci, którzy powinni na niej być, nie wpadli na pomysł uczestnictwa. Bo i po co? To on potrzebuje przestrzeni i latania w poprzek, reszta niech się goni! Uważam, że nie wolno tolerować parkietowego egoizmu. Brykaj sobie u siebie w piwnicy, ale jak jedziesz na dużą imprezę, miej baczenie na partnerkę i innych. To jest zmora większości imprez, niestety. Edukować i tyle. DJ-e grali świetnie, więc parkiet był pełen, a stoły świeciły pustkami.

  


Jola

No i absolutny hicior, czyli Pijama Party. O tej części maratonu krążą legendy. Kobietki mocno roznegliżowane, rozochocone i bardzo gorące, panowie w gaciach i takich tam innych, ale gotowi na wszystko… Świetna zabawa do 5 rano, a nawet dłużej, ale to już w kuluarach.

    

Ania

Anielica bardzo dba o PR pidżama party i nie jest zachwycona, kiedy szala przechyla się na stronę „sexy”. Prawda też jest taka, że większość idzie w gaciory i wygłupianie, a nie riki-tiki-tak. To robią w pokojach, bez pidżam. A w tym roku najbardziej sexy było już po, kiedy część oficjalna dobiegła końca, a my w gronie samych dziewczyn (było nas chyba z dziesięć) bardzo dobrze się ze sobą bawiłyśmy. I było sexy bez seksu, o! A w trakcie były szaleństwa do różnych rytmów, nie tylko tangowych. Jonas rozbujał towarzystwo, że hej!

     

Jola

No po prostu tańce, hulanki, swawole… Kończyć się nie chciało! Jeśli chodzi o muzykę, DJ-je grali super. Dla mnie Facundo i Jonas Maria dali absolutnie czadu 😅😅😅 Czułam się radośnie przy ich muzie.

  

Ania
Ta edycja w ogóle wibrowała dobrą energią. I mimo że był pewien nieprzyjemny moment, a nawet dwa (gratuluję organizatorce szybkości podejmowania twardych decyzji), to całość na tym nie ucierpiała, a wręcz przeciwnie: całe Włochy wiedzą, że w Szczyrku jest super maraton, na który za rok trzeba jechać 🙂 

  

Jola

Kilka słów o jedzeniu, bo to też ważny temat. Hotel spisał się na medal. Dużo i dobrze. Jedzenie maratonowe niegorsze, niczego nie brakowało. Cały czas była kawa, herbata, woda, soki, zupki, kanapki, ciasteczka.

Ania

Ja wolałam kanapki z ubiegłego roku: każda osobno zapakowana, przez co bułka nie czerstwiała, a w niedzielę można było sobie wziąć na drogę. Generalnie – na wyszynku maratonowym z podawaną kolacją naprawdę nikt nie chodził głodny. A różnie z tym bywa. Na jednym z warszawskich bieda-maratonów zdarzyło się uczestniczce nie zobaczyć jedzenia w ogóle, bo na pięć minut przed oficjalnym podaniem – już nic nie było…

Jola
Ten maraton jest w bardzo dobrej cenie, jeden z tańszych i towarzysko najlepszych. Jeśli nie byliście, to w przyszłym roku trzeba pojechać koniecznie. Szczególnie że ilość uczestników rośnie z roku na rok, a jakość maratonu nie spada.

Ania

Pomijając moją prywatną sympatię i osobistą przyjaźń z główną organizatorką, obiektywnie stwierdzam, że jest po prostu dobrą negocjatorką i umie załatwić, co trzeba. A bywa niełatwo. Wynegocjowała bardzo dobrą cenę za noclegi. Obsługa całości naprawdę jest na wysokim poziomie. Ludzie, wyrwani ze swojej rzeczywistości, są weseli i pełni energii. To naprawdę rewelacyjna impreza z masą różnorodnych ludzi…

    

Jola
No ….zawsze jest jakieś ale...Tandy życia to ja tam nie miałam, ale kilka było wartych zapamiętania i kontynuacji 😁😁😁 Ale bez ale nie obejdzie się żadna impreza. Do zobaczenia za rok.

Ania

Skoro Jolanda na początku stycznia jeździ do Szczyrku, a w połowie wylatuje do Buenos – skoro jej się chce, znaczy, że warto 🙂 Ja za to miałam tangowe odkrycie i nie mogę się doczekać, żeby je zweryfikować: naprawdę fajnie czy tylko czar kilku chwil..?

P.S. Krzysiu Pietruszewski – pozdrawiam Cię i całuję! I podziwiam za godność i sprawność w towarzyszeniu szaleństwom Twojej żony!

P.S. 2

Na maraton przyjechała Ula Wojtkowiak z butami Etnonces (link TU ). Ta firma to odkrycie Jolandy. Ja też zamówiłam swoją pierwszą parę i jaram się, bo odbiorę w tym tygodniu! Buty są wytrzymałe, świetnej jakości, przyjazne halluxom, a mają tyle wzorów, że każda tanguera będzie zadowolona 🙂

P.S. 3

Oderwanie od rzeczywistości sprzyja porywom serca… Powiedział, że jest młodym przystojnym chłopcem prosto z Argentyny, a ja mu uwierzyłam…

Pozdrawiamy!
(Piękna) Jolanda i (Bestia) Ania

Autor: Ania TangoTeAmo

Tango to moja pasja. Podróżuję, by tańczyć. Opisuję tangowe imprezy i obyczaje. Piszę książki, w których zawsze obecne jest tango.

2 komentarze do “Beskid Tango Marathon 2018 vol. IV”

  1. Och byłem drugi raz i tak odmłodniałem a co będzie za rok ? Aniu wspaniała atmosfera cudowny nastrój .A pyijama party to tylko w Szczyrku. ,a dj ma grac do ostatniego tanczacego !!

  2. Ojojoj! tylu pięknych słów nie doczekałam się chyba nigdy. Zapamiętam je za to a wszystkie błędy i wpadki postaram się poprawić.
    Na rok następny (4-06 stycznia) szykujemy jubileuszowe V-te wydanie Beskid Tango Marathon Który doczekał się już nazwy Mountain.
    Pidżama będzie w tym roku także – może nawet specjalna! PRE-REJESTARCJA rusza 15 sierpnia po specjalnej cenie. Ogłoszenie po Festiwalu Vamos Corazon i TANGU POD ŻAGLAMI jak ochłonę 🙂
    Pozdrawiam wszystkich fanów Szczyrkowskiej imprezy – do zobaczenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *