Jak zawsze na początku roku: jedziemy!
Tym razem też nie mogło być inaczej. Razem z R. wyruszyliśmy z ochotą bladym świtem około 13.00., żeby zdążyć na pre party.
Zwykle spotykaliśmy się w pierwszy weekend nowego roku, ale ta edycja odbyła się w drugi. Organizatorka Anna Pietruszewska zwana pieszczotliwie Pietruszką, znalazła uroczy hotel i wszystko, jak drzewiej (przed pandemią), mogło się odbyć w jednym miejscu.
Hotel Mazowsze Medi Spa
Foto: Dorota Pisula
Położony jest na wzgórzu. Zwykle kiedy wchodzisz do budynku i załatwiasz sprawy meldunkowe, wsiadasz do windy i jedziesz do góry na piętro, na którym masz pokój. Tu, jak to w górskich obiektach bywa, załatwiasz sprawy zakwaterowania i zjeżdżasz windą w dół.
Hotel okazał się wygodny i urokliwy. Z baru roztaczał się piękny widok na okolicę. Z jacuzzi też, więc byli tacy, co nie omieszkali imprezy rozpocząć od szampana wypitego w pięknych okolicznościach przyrody.
My nie skorzystaliśmy, bo nie przygotowaliśmy basenowego „ałtfitu”, a w gaciach tak jakoś nie wypadało, chociaż byli tacy, co latali i na elegancję nie zważali.
Brak basenowych strojów nie przeszkodził nam w skorzystaniu z masażu (z zadowoleniem, więc przy kolejnej bytności polecamy).
Zawieszki
Kiedy nam je wręczono, zastanawialiśmy się, czy mają zachęcić do jakiegoś przedmaratonowego treningu… Zrobiono nam zdjęcia i przyczepiono do drewnianych deseczek, które mogą służyć jako zakładki do książek. Albo jako zawieszka na klamkę drzwi, ułatwiająca znalezienie pokoju, kiedy zapomniało się numeru, bo siebie się chyba rozpozna?
Oczywiście o ile zrobiło się mało głupkowatą minę.
W każdym razie był to miły spersonalizowany gadżecik.
Sala
To była ciekawostka. Kiedy się dowiedziałam, że sala składa się z dwóch części, czyli z sali i hallu, pomyślałam, że to jakiś niepraktyczny wymysł, który będzie przeszkadzał. WCALE NIE! To był bardzo dobry pomysł. W sali tańczyło się stateczniej, trzymało się rondę. W hallu, w którym była też maratonowa recepcja i zaczynała się część barowa, odchodziło swobodniejsze hasanie.
Obydwa powyższe zdjęcia zrobił Francisco Saura. Ja nie pomyślałam, żeby nakręcić filmik, ech. Miejsca było w sam raz na taką ilość tańczących. Francisco zrobił mi też jedno ze zdjęć, na którym najlepiej wyglądam! 🙂
Drużyna witająca gości
Była zwarta i wraz z wolontariuszem dzielnie pracowała zespołowo dla wspólnego sukcesu.
Muzyka
Zacznę od podłogi, bo ma ona dla mnie duże znaczenie. Była bardzo ok. A muza… Gusta są różne. Rzadko mi się tak zdarza, żebym była zachwycona całością. A tu zgodnie z R. stwierdziliśmy, że muzyka była rewelacyjna!
Dwóch Włochów, dwie Polki i Hiszpan. Zagrali bardzo tanecznie, że aż się wszystko chciało tańczyć. Nie było słabej tandy. Moim odkryciem była Gracja – jako djka dała czadu, że hej.
Foto: Dorota Pisula
Socjal
Był. Co prawda nie wszyscy nocowali w jednym miejscu, a niektórzy jakoś nie mieli ochoty na bliższe kontakty i tylko tak się przelotnie przemknęli, ale musu nie ma i każdy robi, co uważa. Przestrzeń pozataneczna była wygodna do żartów, flirtów i integracji.
Spotkałam kilka osób, których dawno nie widziałam. Na przykład M.: wyszła za mąż, urodziła dziecko, odchowała je trochę i przyjechała z rodziną. Ona tańczyła, mąż zajmował się córeczką. Można? Można!
Pijama party
Jedni nie znoszą, inni się w piżamach nie chcą pokazywać, jeszcze inni twierdzą, że śpią tak jak wracają z milongi i w ogóle się nie rozbierają, a jeszcze inni traktują to jako element wyluzowania.
Nie takiego całkiem, bo my jednak pod piżamką mieliśmy bieliznę. Ale pamiętam edycje, gdzie niektóre panie szły w „bardziej sexy”, a panowie nie mieli piżamy, a z ubrania wyskakiwali bez większych oporów. Ale nie tutaj! Piżamki były nobliwe, czasami zabawne. Jakaś tam kusa koszulka czy przezroczystość się znalazły. Niektórzy wcale nie przyszli. A jeszcze inni potraktowali pijama party jak bal przebierańców i też było wesoło
Całokształt
Obsługa hotelu absolutnie miła i fachowa. Jedzenie dobre. A desery… Ja, która na deser najchętniej wybieram ogórka kiszonego i marynowane grzybki, zajadałam się wszelkiej maści owocowymi musami. Jeden był na tyle tajemniczy, że długo prowadziliśmy towarzyską dyskusję: czujemy smak ananasa, gruszki, melona czy jabłka…
Organizator musi być przygotowany na różne ewentualności. Zwłaszcza w górach, zimą, gdzie żywioły szaleją i może zabraknąć prądu. Tak stało się tutaj. Myli się ten, kto sądzi, że tańczenie było niemożliwe. Nie wiem, w jaki sposób, ale muzyka grała. Mąż Gracji utknął w windzie, bo ta nie chciała bez prądu jechać (winda znaczy się, bo Gracji zasilanie nie wysiadło). A może to on zdewastował linię wysokiego napięcia, by w skupieniu i odosobnieniu oddać się kontemplacji nad bezmierną miłością do żony swej…
Wszystko w jednym miejscu
To, że można nocować w miejscu imprezy, dla mnie ma kolosalne znaczenie i jest to jedno z ważniejszych kryteriów, którym się kieruję, podejmując decyzję: jadę czy nie. Imprez jest cała masa, w kraju i za granicą. To nie będzie tak, że wszyscy będą wszędzie jeździć. Nie wystarczy ani czasu, ani kasy. Dlatego uważam, że Beskid Tango Maraton warto JUŻ wpisać do kalendarza na 2024 rok. Zwłaszcza że będzie to jubileuszowa edycja.
Czas szybko leci. Dopiero byliśmy w Amsterdamie, przed chwilą byłam w Turcji, a tu już prawie połowa lutego…
Co jeszcze warto wpisać w kalendarz
Nie każdy lubi i może wyjeżdżać w świat. Poniżej moja subiektywna podpowiedź, co warto wziąć pod uwagę w Polsce, do lata włącznie (eventy wymieniam chronologicznie). Imprezy jeszcze nie mają szczegółów, bo życie jest dynamiczne i ceny niestety też, ale terminy już można rezerwować:
* 16.03. – 19.03. – Warsaw 4tangos z Horacio Godoy & Maricel Giacomini!
Warsztaty i milongi. Gratka dla starej gwardii tanga… A dla młodej szansa. Zapisy na warsztaty się kończą. Wypatruj info o milongach!
* 2.06. – 4.06. – Vratislavia Tango Festival
Odbędzie się w innym miejscu niż rok temu, w sali z drewnianym parkietem. Wrocław w czerwcu jest piękny!
* 15.07. – 17.07. – Gryf Tango Weekend
W tym roku, jak w ubiegłym, impreza będzie w hotelu Vulcan. Szczecin w lecie ma niepowtarzalny urok… Rejestracja VIP minęła, ale ta standardowa rozpocznie się 14.02.
* 29.07. – ABSOLUTNIE WYJĄTKOWA MILONGA W PRZEPIĘKNYM MIEJSCU!
I teraz się mocno skup, bo R. twierdzi, że nakombinowałam z opisem, a dla mnie wszystko jest jasne:
La Serenata! Konstancin-Jeziorna, luksusowy dworek pełen uroku, z możliwością noclegu. Sobota 29.07. w godz. 18.00. – 1.30. (chyba, że nie będziemy chcieli skończyć… Środek wakacji, piękne wnętrze, zielona oranżeria, ogromny ogród, smaczny bufet, rewelacyjny parkiet i muza, a klimat taki, że… Twoje serce będzie śpiewać serenadę w rytm najlepszych tang 🙂 Będzie pre party w Warszawie 28.07. i after w Warszawie 30.07., więc po prostu rezerwuj cały weekend. Szczegóły bardzo niebawem!
Organizatorzy: Tango Te Amo & Los Almis. Zadbamy o Was najlepiej!
Przyjmuję zgłoszenia już. Kto idzie w ciemno, ma super promocję! 🙂
* 18.08. – 20.08.: Warsaw Queer Tango Marathon
Nie ma znaczenia płeć, tylko rola. Coraz więcej kobiet prowadzi i mężczyzn podąża, traktując zmianę ról jako narzędzie rozwoju tangowego. Po raz pierwszy w Warszawie.
* 25.08. – 27.08. – coś się będzie działo w Trójmieście i będzie to festiwal.
Fota nie jest przypadkowa! Czekamy na szczegółowe informacje.
* W pierwszym tygodniu września szykuje się tangowa PETARDA.
Jeżeli jeszcze nie musisz decydować o terminie urlopu, wstrzymaj się, by pojechać właśnie we wrześniu na WYJĄTKOWY tango camp z WYJĄTKOWYMI maestros przez największe M młodego pokolenia. Szczegóły już niedługo!
Ten wpis potrzebował 10 godzin, by powstać (treść, obróbka, okraszenie zdjęciami) i abyś mogła/mógł go przeczytać 😀
Jeśli lubisz moje wpisy, możesz postawić mi kawę 🙂