Tango in the shadows oraz polski puchar tanga

Kilka słów o „Tango in the shadows”

Zostałam zaproszona do promowania spektaklu tanga pt. „Tango in The Shadows” w wykonaniu Marcosa Ayali i Paoli Comacho oraz zespołu The Tango Company z Argentyny. Marcos Ayala od wielu lat jest obecny na światowych scenach z tangowymi spektaklami. Jest uznawany za jednego z najwybitniejszych współczesnych tancerzy tanga argentyńskiego. Jest także choreografem i reżyserem.

Pomyślałam: „Ciekawe, co zobaczę”. Sama przyznaję się przed sobą i przed Wami, że po prawie 15. latach w tangu jestem trochę zmanierowana, trudno mnie zachwycić i mimo że żadną mistrzynią tanga nigdy nie będę, to wiem, na co patrzeć. Ze mną jest tak jak z Elżbietą Zapendowską, która sama zawodowo nie śpiewa, ale umie śpiewu uczyć i takie piosenkarki jak Edyta Górniak wypuszcza spod swoich skrzydeł. Ja za nauczanie nie zamierzam się zabierać, za to z powodu mojego talentu do dostrzegania szczegółów czasem się wypowiem na tangowy temat.

Zacznijmy od tego, o czym jest historia

To NIE jest historia pewnej miłości czy opowiastka o złamanym sercu. To jest historia o jasności i cieniu oraz o tym, jak walczą ze sobą dwa równoległe światy: światła i mroku. Jak się splatają w ludzkiej naturze, przenikają, nawzajem się dominują i się sobie poddają… Każdy ma w swojej duszy obszar jasności i cienia i o tym jest ta opowieść.

To tango show na najwyższym poziomie

Sześć par na niezbyt dużej scenie, bardzo wymagające elementy sceniczne, nowoczesne aranżacje utworów – to wszystko stanowiło doskonałą całość: pełną emocji, dynamiki i tangowego kunsztu. Ci, co przegapili, już nie nadrobią, przynajmniej w Polsce, bo zespół w Warszawie zakończył tour po naszym kraju. Natomiast warto zapamiętać na przyszłość, że jeśli nadarzy się okazja, by zobaczyć spektakl (ten lub inny w tej obsadzie), trzeba z niej skorzystać.

Dodatkowa refleksja

Po przedstawieniu zapytałam kilka tangowych osób (było nas całkiem sporo), jak im się podobało. I mam takie przemyślenie, że my, Polacy, mamy trudność z chwaleniem od serca. Z prostym przyznaniem, że było świetnie. Nie byliśmy chwaleni jako dzieci, to i nie umiemy tego robić. Nawykowo szukamy dziury w całym. Ja też! Bo mimo iż przyznałam, że spektakl był absolutnie fantastyczny i escenario na najwyższym światowym poziomie (a widziałam też gnioty, i to w wykonaniu Argentyńczyków, o Polakach nie wspominając), to jednak musiałam powiedzieć, że gancho ładniej robi nasza Madzia Bochińska… Natomiast towarzystwo, które zapytałam o to, jak im się podobało, odparło:

  1. Druga połowa bardziej (szczerze: jedynie stroje były bardziej strojne, taniec był świetny w obu połowach);

  2. To nie jest tango, jakie się normalnie tańczy (no raczej! Takie normalne masz na każdej milondze. Show sceniczny to co innego niż tangowa potańcówka. To także co innego niż pokaz nie na scenie);

  3. Za dużo szarpania (NIE było żadnego szarpania! Była dynamika, owszem, ale zwróciłam uwagę, że bardzo trudne elementy były wykonane z precyzją i płynnością);

  4. Zły teatr wybrałaś na to przedstawienie” (wiem, to był żarcik, jednak moim zdaniem miejsce jak miejsce, teatr Palladium ma swój klimat, tylko jak się idzie na jakikolwiek spektakl, warto zainwestować w bilety i dobre miejsca na widowni. Poza tym inne miejsce to też inna cena biletów).

Trudno jest nam coś ot tak pochwalić, zachwycić się

Społeczeństwo narzekaczy i marudników niestety nadal dominuje. A szkoda, bo mniej narzekania wiąże się z lepszym zdrowiem. Ponuractwo powoduje dolegliwości somatyczne. Zachęcam do zmiany myślowych nawyków.

Ja bardzo pięknie umiem krytykować, ale tam, gdzie został włożony trud, staram się dostrzec potencjał. Dlatego jeden słaby spektakl tangowy tak opisałam, żeby nie zjechać twórców i żeby podpowiedzieć, jakiej grupie widzów mógłby się podobać. Zrobiłam to z sympatii do występujących amatorów. Tu, w „Tango in the shadows”, była pełna profeska. Mnie spektakl zachwycił.

A teraz z innej beczki:

Mamy w Polsce puchar Polski w tangu argentyńskim

Tak jak w Argentynie: startuje każdy, kto chce. Wielu z Was mnie pyta, co sądzę o tym przedsięwzięciu. Nie chciało mi się wypowiadać na ten temat, jednak pytacie… Zatem napiszę parę słów.

Kategoria escenario w Argentynie jest mocno obsadzona zawodowymi tancerzami, bo jest to bilet do angażu w zespole teatralnym. Od kiedy tango wróciło do łask i stało się świetnym biznesem, wielu Argentyńczyków upatruje w nim swojej życiowej szansy. Politycy co i rusz dewastują ten piękny i duży kraj, tango żywi całe Buenos Aires. Będąc w tym przepięknym mieście (cóż za architektura!) poszłam na tango show z kolacją. Tam jest mnóstwo takich miejsc. W Polsce znam jeden teatr serwujący kolację, ale nie ma tam tanga, tylko mini rewia.

Polski puchar w tangu argentyńskim raczkuje

Zarówno organizacyjnie, jak i pod względem ilości i umiejętności uczestników. U nas jest niewielka liczba nauczycieli żyjących tylko z tanga, ono jest jako dodatek. Nie mamy teatrów tanga. Tango jest niszowe. Społeczność przyrasta bardzo powoli. Czy zatem puchar Polski w tangu argentyńskim będzie znaczącą imprezą na mapie tanga? Tego nie wiadomo. Mamy polską parę utytułowaną nie tylko w Polsce. Dominika Jasik i Grzegorz Kałmuczak mają aspiracje międzynarodowe. Pokazują, że Polacy to światowy poziom. Milongę tańczą jak nikt inny, zdążysz jeszcze na warsztaty!

Niektórzy się oburzają

że tango argentyńskie to nie jest sport, że zawody i konkurencja jest nie na miejscu.  A ja w tym momencie wygłoszę moje ulubione powiedzenie:

Każdy robi, co uważa!

Nie chcesz rywalizować, nie startuj! A jeśli chcesz startować, to Ci coś podpowiem:

Po pierwsze – pooglądaj pokazy różnych par i pochodź na warsztaty prowadzone przez pary z dorobkiem. To, że w swoim mniemaniu dobrze tańczysz, niestety nie wystarczy. W polskim pucharze nie sędziuje Maliniak z Kisielową. Sędziowie są zawodowcami. Patrzą na connection, ale też na MUZYKALNOŚĆ, która przez Polaków jest traktowana po macoszemu.

W tangu argentyńskim poczucie rytmu nie wystarczy!

Tańczenie tylko do rytmu jest nudne. I tu Ci podpowiem drugą rzecz: jeśli chcesz swoje tango podnieść kilka poziomów wyżej, jedź z nami na majówkę!

Luiza i Marcelo Almiron to jedni z bardziej doświadczonych nauczycieli w Polsce, sami uczyli się w Buenos Aires u najlepszych. Nie ściemniają, nie chwalą za nic, za to merytorycznie wskazują najlepsze rozwiązania. A podczas majówki będą osadzać tangowe smaczki w muzyce: w orkiestrach melodyjnych i rytmicznych.

Jeżeli myślisz o starcie w pucharze albo jeśli chcesz być partnerem/partnerką pierwszego wyboru, zapraszam! Tak, w muzyce zarówno lider, jak i follower ma dużo do powiedzenia – o ile umie. Liczba miejsc ograniczona. Zapraszamy w parach, mamy też miejsce dla lidera (doświadczona tanguera czeka!). Zgłoszenia do mnie lub Luizy. Szczegóły znajdziesz TU. Warunki mamy mega komfortowe, program jest tak ułożony, że będzie ciekawie, pracowicie, ale także relaksowo i wypoczynkowo. Zapraszamy 😆 

 

 

Buenos Aires: Mundial de Tango 2023

Przy okazji mistrzostw świata w tangu argentyńskim w Buenos Aires, zainteresował mnie wpis Marty Kubicz (nauczycielki tanga z Krakowa, organizatorki festiwalu tanga Quiero Verte w Krakowie i chyba najbardziej doświadczonej na argentyńskich parkietach polskiej tanguery) odnośnie mundialu, dlatego zaprosiłam ją do rozmowy.
Wszystkie zdjęcia pochodzą z zasobów Marty.

Mundial za nami. Po raz pierwszy zainteresowałam się nim do tego stopnia, że byłam na bieżąco (no, prawie). Pewnie dlatego, że występowało półtorej naszej pary (chociaż Eze też już jest mocno warszawski. W regulaminie jasno napisali, że jeśli cudzoziemiec/ka startuje z Argentyńczykiem mieszkającym w Argentynie, musi reprezentować Argentynę, więc wszystkie uwagi o „niepolskiej” Mysi były z powodu niewiedzy). Zaskoczyło mnie, że w eliminacjach może wziąć udział dosłownie każdy, nawet jeśli nie bardzo tańczy tango.

Może.

A to jest droga zabawa? Ile kosztuje wpisowe i jak to wszystko wygląda?

Nie pamiętam. W konkursie Metropolitano to nie był duży koszt, jakieś 3000 pesos (ok. 20 – 30 zł za parę). Kiedy startowałam w Londynie w 2019 roku, to koszt był na poziomie 60/80 funtów od pary. Konkursów regionalnych, akredytowanych przez Mundial jest niewiele. Część osób z eliminacji regionalnych i z eliminacji w prowincjach wchodzi od razu do półfinału, a niektórzy – jak zwycięzcy azjatyckich eliminacji czy europejskiego Championship we Włoszech, nawet do finału.

Z ostatniej chwili: służby operacyjne podesłały regulamin, poniżej naszej rozmowy umieszczam istotne fragmenty. Ile razy brałaś udział w konkursach?

Dwukrotnie brałam udział w eliminacjach do mundialu miasta Buenos Aires i dostałam się do półfinałów. W UK w 2019 roku byłam w najlepszej parze reprezentującej Londyn i dostaliśmy się do finału. Śmialiśmy się, że byliśmy najdłużej panującymi mistrzami Londynu, bo pandemia odwołała Mundial w 2020 roku. Raz też zdarzyło mi się wygrać lokalny konkurs w Argentynie: Campeonato Tango Salón Zarate 2023 – Cumbre de cumbres! W jury zasiadało trzech sędziów: Alejandra Mantiñan, Jesus Velazquez, a trzeciego nie znam i nie pamiętam. Jestem z tego dumna, bo Alejandrę bardzo poważam i też się u niej uczyłam.

Jakimi prawami rządzą się eliminacje?

Akredytowane przez Mundial eliminacje podzielne są na regiony i tylko rezydenci danych regionów czy prowincji mogą w nich wziąć udział. Ja na przykład nie mogłam startować w eliminacjach w prowincji San Juan, bo nie byłam tam rezydentką. W UK też ograniczona ilość państw może startować. Polska jest w tym gronie. Kiedy ja startowałam, byłam rezydentką Londynu, ale przykładowo para Argentyńczyków mieszkających na stałe w Argentynie nie może wziąć udziału w eliminacjach londyńskich.

A jeżeli są rezydentami w Berlinie?

To już tak, bo Niemcy też należą do grona państw, których reprezentanci mogą startować w UK Championships. Istnieje wiele konkursów poza systemem mundialowym, jeden jest nawet nazywany mistrzostwami europejskimi, ale nie ma akredytacji.

My też mamy pozamundialowy puchar Polski, w którym mógł startować każdy, a który wygrali berlińscy Argentyńczycy, zresztą dość utytułowani. A jak oceniasz poziom tegorocznego Mundialu? Pytam o poziom od półfinałów.

Uważam, że ogólnie poziom był wysoki, a w finałach bardzo. Już to pisałam: jeżeli dostajesz się do półfinału, to znaczy, że coś tam o tym tangu wiesz i ogarniasz, bo jest to osiągnięcie. A finały – obserwuję, że pary po zdobyciu pucharu wzięły się jeszcze bardziej do roboty i rozwinęły się już po konkursie. Imponuje mi Carla Rossi, która po wygranej zwiększyła swój poziom.

Tak samo moje ubiegłoroczne odkrycie: Agostina Tarchini. Sporo dobrych znanych par odpadło w półfinale. Patrząc, co przygotowały w kategorii escenario, miałam wrażenie, że niedoszacowały poziomu konkurencji i pokazały 1/4 swoich możliwości. Lepsze ich pokazy widziałam choćby w Polsce.

Występ na scenie jest ogromnie stresujący. Może nie czuli pewności, że dobrze wykonają trudniejsze elementy i z nich zrezygnowali. Mam czasem wrażenie, patrząc na pary, że tańczą zachowawczo, a nie na full swoich możliwości, tylko tak, żeby nie sprdlić. Mnie też się tak zdarzyło podczas Metropolitano, że zamiast tańczyć, skupiałam myśli na tym właśnie, żeby nie sprdlić.

Ale co tu można sprdlić, skoro choreografię się wyćwiczyło miliard razy w ciągu ostatnich dwóch lat?

Przy takim poziomie stresu w mózgu nagle może pojawić się nicość. Dawno temu tańczyłam taniec towarzyski, a tam przecież jest choreografia. Często miałam pustkę w pamięci, a ćwiczyłam tę choreografię dwie-trzy godziny dziennie. Pamiętaj też, że w Buenos było pewnie około 10. stopni i dziewczyny mogły umierać z zimna, zwłaszcza że przed występem długo czekasz. To jest walka ze sobą i swoją psychiką. Ktoś kiedyś powiedział, że taniec na milondze to inna bestia niż taniec na scenie. Inne emocje temu towarzyszą.

W tej edycji wystartowało ponad 440 par, w La Pista było chyba 46 rond. Ilość w rondzie jest stała czy zmienna?

Raczej stała, to jest 10 – 12 par.

Czy branie lekcji u sędziów ma przełożenie na punktację?

Różnie się mówi, że pieniądz rządzi wszystkim i wszystko jest na sprzedaż, ale ja myślę, że nie. Praktycznie wszyscy uczą się u wszystkich, więc trudno by było kogoś faworyzować. Natomiast jest takie zjawisko, że są pary, które przyciągają wzrok i takie, które nie przyciągają. Te pierwsze przechodzą dalej, bo sędziowie mogą jednej parze poświęcić jakąś uwagę, więc tych wybitnych widać. Jeżeli ktoś jest słaby, to też to widać. Cały środek to jest już bitwa na punkty.

Co myślisz o parze, która wygrała w kategorii La Pista?

Dla mnie są fantastyczni. Jhonny rok temu w którymś z ważniejszych konkursów był drugi, tylko z inną partnerką.

Link do pokazu finałowego jest TU.

A para wygrana w Escenario? Ja ich nie typowałam.

Escenario, jeśli chodzi o sędziowanie, to jest odrębny temat. Tu liczy się co innego. Ronda nie ma znaczenia…

…bo nie ma rondy…

…ale można by powiedzieć, że mają tańczyć wokół sali. Popatrz na panel sędziowski. To są producenci wielkich tango show. Myślę, że patrzyli także pod kątem prezencji, czy para przyciąga uwagę. To jest entertainment. Nie ma znaczenia, czy wykorzystujesz sekwencje starych milongueros, tylko czy oglądając, widz dobrze się bawi. Ta para, która wygrała, moim zdaniem zaprezentowała fajne widowisko.

Link do pokazu finałowego jest TU.

Elementy tanga muszą być, nie wystarczy sama akrobacja – to jest zawarte w regulaminie. I tak w ogóle to ja chyba nie mam gustu, bo mojej uwagi zwycięska para nie przykuła.

To jest sztuka, każdy ma inny gust.

Mnie zawołała para, która miała najbrzydszy outfeet (a to jest w escenario oceniane), ale odegrali opowiastkę i w półfinale zatańczyli moim zdaniem świetnie (w finale ich przegapiłam). Para, która wygrała, nie skupiła mojej uwagi.

Zwróć uwagę, że byli na końcu. Kiedy ja oglądałam, pierwsza para była dla mnie WOW, ale super! Druga też. Potem jakieś straszne dramy odchodziły i uznałam, że już wystarczy. Nadmierna teatralność i przesadna emocjonalność mnie zmęczyły. Niektóre pary tańczyły do muzyki, nie oddając jej charakteru. Czyli muzyka miała swoją historię, a patrząc na taniec widziało się inną historię. Mnie to raziło.

Niektóre pary nie lubią pokazów. Trochę się dziwię, po co w takim razie je dają. Jestem ciekawa, co jest kluczowe dla sędziów w ocenianiu par?

Musiałabyś ich zapytać, ja nigdy nie byłam sędzią. Mogę ci powiedzieć tylko to, co słyszałam. W kategorii La Pista ważne jest, jak para ze sobą współpracuje. Technika jest ważna, bo uwalnia taniec, ale przecież nie o to chodzi, by być jej niewolnikiem. Tańczenie w rondzie to jedno, ale też jest ważne, aby ronda płynęła. Różni są sędziowie. Niektórzy najbardziej cenią sobie to, jak para interpretuje muzykę. Niektórzy idą dalej: nie tylko patrzą na muzykalność, ale też na interpretację słów.

Jeśli się nie zna hiszpańskiego, to jak można interpretować słowa?

Jeżeli tańczysz tango na tym poziomie, to może jednak warto się nauczyć.

Ja lubię, że nie rozumiem, co śpiewają, bo i tak odbieram energię niektórych tang jako zachęcającą podprogowo do zabicia się własną pięścią.

A ja ci powiem, że mój hiszpański nie jest perfekcyjny, ale lubię sobie tłumaczyć poszczególne utwory. I kiedy usłyszę taki, który rozumiem i wiem, że jest smutny, że komuś serce krwawi, a na parkiecie widzę wesołe podskakiwanie i pełen uśmiech, to mam mieszane uczucia.

Czyli lepiej nie rozumieć. A tak poważnie: interpretacja słów w muzyce jest ciekawym aspektem, którego nigdy nie brałam pod uwagę. Wracając do kosztów takiej mundialowej zabawy (sprawdziłam: start był bezpłatny): ile trzeba mieć pieniędzy, żeby pojechać do Buenos Aires i pobyć tam? A nawet wystartować, żeby poczuć od środka tę atmosferę.

I stresować się?

Nie, raczej doświadczać.

Loty w tej chwili kosztują między 1200 a 1500 euro w dwie strony. Przed pandemią udawało mi się znaleźć bilety poniżej 800 euro, teraz nie ma takich cen. Mieszkanie to koszt od 500 dolarów za hostel tangowy do 700 dolarów za mieszkanie (lub więcej, to zależy od lokalizacji i standardu). Transport publiczny to są grosze – dosłownie: przejazd w przeliczeniu kosztuje max 20 groszy. Tak samo taksówki, przejazdy zamykają się w 15 zł. Oczywiście zależy, gdzie mieszkasz. Ja się trzymałam bezpiecznych dzielnic. Podsumowując: przez loty i mieszkanie nie jest to tani wyjazd, dlatego nie wiem, czy wyjazd na krócej niż miesiąc ma sens.

Wystartujesz w Mundial de Tango 2024?

Nie wiem, zależy, jak się życie ułoży. W tej chwili mam trochę kryzys tangowy i nie wiem, czy tego wszystkiego nie rzucę i nie pojadę w Bieszczady… Ale kto wie. Nie wiem, czy znajdę odpowiedniego partnera, czy gwiazdy się ułożą w odpowiedniej konstelacji. Ja lubię startować, ale to nie jest główny powód moich podróży do Buenos. Jeżdżę praktycznie co roku, żeby chodzić na milongi i uczyć się od moich Maestros, którzy rzadko lub w ogóle Europy nie odwiedzają. I zdarzyło się, że dostałam propozycję wystartowania w konkursie organizowanym w La Plata. To był mój pierwszy raz. Moja maestra mi to poleciła, więc uznałam, że doświadczę czegoś nowego.

I co to było?

Jest fajny, przyjacielski vibe. Współstartujący Argentyńczycy za kulisami są bardzo wspierający i robią niezłą imprezę. Nie ma zadęcia i zawiści. Dlatego lubię konkursową atmosferę w Argentynie.

Przejdźmy na nasze podwórko. Za niecałe dwa tygodnie organizujesz festiwal w Krakowie. Nie boisz się wyzwania finansowego?

Z wykształcenia jestem finansistką, więc potrafię zrobić biznesplan, ale jeżeli chodzi o tango, to wiadomo, że podejmuję ryzyko. Wszelkie kalkulacje mówią jedno, a serce mówi drugie. Lubię realizować przedsięwzięcia tangowe nawet jak są niedochodowe.

Jakie pary przyjadą?

Ariadna Naveira & Fernando Sanchez, Natasha Lewinger & Haris Mihail – finaliści Mundialu z 2019 roku oraz Yanina Quiñones & Neri Piliu – wicemistrzowie Mundialu w roku 2006. Rejestrację zamykamy 7.09., więc warto się pospieszyć. Bilety będą dostępne na wejściu, ale wiadomo, że przy zakupie Pass’a cena jest niższa. Zapraszam do pięknej sali pełnej fresków w budynku Polskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, w samym centrum Krakowa. Zapraszam także na stronę internetową: kliknij TU

Życzę udanego festiwalu i zawsze dobrej konstelacji gwiazd!

Jeżeli lubisz mnie czytać, to miłe 🙂
Chętnie przyjmę zaproszenie na wirtualną kawę (TU).
Transmisję z finałów mundialu zobaczysz TU.
A 23.09.2023 w Warszawie startuje nowa sobotnia milonga!
Szczegóły TU.
Można zgłosić się na warsztaty – info TU.

Z regulaminu konkursu Mundial de Tango 2023:

Pary Tango La Pista będą rywalizować w prezentacjach grupowych i zatańczą przed dwoma skłądami jury po trzy utwory wybrane przez Organizatora.
W kategorii Tango Escenario każda para zatańczy indywidualnie przed dwoma składami sędziowskimi, tańcząc do wybranego utworu, który nie powinien trwać dłużej niż cztery (4) minuty. Pary mogą zaprezentować różne choreografie na różnych etapach konkursu. Pary muszą wysłać utwór drogą e-mailową w instancji akredytacyjnej

KLASYFIKACJA

Do półfinału awansują pary, które uzyskają najwyższe średnie.

PÓŁFINAŁ

W rywalizacji wezmą udział pary wybrane w fazie klasyfikacyjnej. Dodatkowo dołączą pary z różnych oficjalnych eliminacji TangoBA 2023, a także

pary, które zajęły miejsca od 2 do 5 w kategoriach Tango de Pista dla dorosłych i seniorów oraz zwycięskie pary dorosłych i seniorów w kategorii Milongueros w Campeonato de la Ciudad 2023.

FINAŁ

Wezmą w nim udział pary wybrane w Półfinale oraz zostaną dodane zwycięskie pary Europy i Mistrzostw Azji oraz zwycięzcy zawodów Tango de Pista dla dorosłych i seniorów Campeonato de la Ciudad 2023.

Kolejność prezentacji par w finale Tango de Pista będzie następująca:

Ustanowiona przez Organizatora, który zapewni zróżnicowanie kompozycji (naprzemiennie pary z różnych krajów, unikanie tych samych tematów muzycznych z rzędu, itp.).

W ostatniej instancji kategorii Stage Tango będzie obowiązywać kolejność występów

przeprowadzona w drodze losowania, po zakończeniu ogłaszania finalistów. Aby być świadkiem losowania, musi być obecny przynajmniej jeden z członków pary. W przypadku nieobecności w momencie losowania, o udziale decyduje kolejność ustalona po zakończeniu losowania.Te same utwory nie mogą być grane po kolei.

JURY

Jury Pucharu Świata 2023 zostanie powołane przez Dyrekcję Generalną ds.

Festiwali i Wydarzeń Centralnych pod okiem wybitnych osobistości tanga. Składy Jury Rund Kwalifikacyjnych będą składać się z pięciu (5) członków, w Półfinałle z sześćciu (6), a w finale z siedmiu (7).

Wszystkie decyzje Jury będą nieodwołalne i jednoinstancyjne. Uczestnicy,

samym faktem rejestracji akceptują ten warunek.

Punktacja każdej z prezentacji będzie wynikać z kumulacji punktów przyznanych przez każde Jury oceniające w skali od 1 do 10, z miejscami po przecinku, w oparciu o parametry opisane w punktacji. Z uzyskanego wyniku zostanie obliczona średnia poprzez podzielenie całości według liczby członków Jury, którzy głosowali.

Każdy członek Jury, który utrzymuje profesjonalną lub osobistą relację z którymkolwiek z Uczestników Mistrzostw lub byli nauczycielami któregokolwiek z nich, mogą według własnego uznania powstrzymać się od wystawiania mu ratingu. W tym celu wystarczy zarówno dobrowolne oświadczenie Jurora lub informacja przekazana przez uczestnika. W takim przypadku Organizator może zdecydować się na umieszczenie zastępczego jurora lub ustalenia końcowego wyniku pary ze średniej wynikającej z liczby jurorów, którzy oddali swój głos.

O zwycięstwie w każdej kategorii zadecyduje średnia uzyskana z ocen przyznanych przez Jury.

Przyznane zostaną także nagrody i wyróżnienia za drugie, trzecie, czwarte i piąte miejsce oraz Organizator będzie uprawniony do przedstawienia innych wzmianek, jeśli uzna to za stosowne.

W przypadku remisu na pierwszym miejscu, pary, które uzyskały ten sam wynik, muszą tańczyć utwory niezbędne do czasu wyłonienia zwycięzcy w głosowaniu Jury, bez udziału uczestników.

PARAMETRY OCENY:

1.TANGO DE PISTA (WOLNE, AMATORZY I PROFESJONALIŚCI)

Tango de Pista rozumiane jest jako taniec towarzyski, w którym najważniejsze jest:

improwizacja, objęcie i połączenie między parą.

Pary zapisane do kategorii Tango de Pista będą to robić w turach i muszą poruszać się stale w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, nie cofając się. Mogą, jeśli ruch tego wymaga, iść jeden lub dwa kroki do tyłu, zawsze w obrębie swojej przestrzeni.

Para musi szanować swoją przestrzeń i przestrzeń pozostałych partnerów

w rondzie, aby nie zakłócać harmonii. Jeśli para zajmuje więcej miejsca, utrudniając ruch, Jury może obniżyć noty. W przypadku, gdy para zatrzymuje dynamikę krążenia rondy, nie wolno jej wyprzedzać. Jurorzy zastanowią się, czy taka ronda powinna zostać uznana, czy trzeba będzie zatańczyć jeszcze jedno tango, aby rozwiązać problem.

Raz uformowana para nie będzie mogła się rozłączyć w trakcie trwania utworu.

Wszystkie ruchy i figury muszą być wykonywane w przestrzeni umożliwiającej

objęcie w taki sposób, aby nie szkodzić innym parom. Lider może zaproponować swojemu partnerowi chodzenie i/lub obroty się w obie strony.

Można wykonywać wszystkie figury powszechnie stosowane w tangu „społecznym”, włączając w to volcadę, „sacadas” do podłogi, ocho, gancho, lapiz, boleo itp., a także stosowanie ozdobników, zawsze we własnej przestrzeni, bez ingerencji w przestrzeń otoczenia innej pary. Skoki, figury tracące kontakt obu stóp z podłogą i inne choreograficzne możliwości typowe dla Stage Tango są całkowicie wykluczone.

Jury weźmie pod uwagę, jako zasadniczy punkt, osobistą interpretację każdego z pary. Pod uwagę będą brane: muzykalność i elegancja w chodzeniu,

komunikacja i połączenie pary oraz poszukiwanie własnej osobowości,

zmianę dynamiki i szybkości w stosunku do granego tanga, z poszanowaniem jego

interpretacji. Strój nie będzie brana pod uwagę jako parametr oceny, ale

zaleca się uczestnictwo w prezentacjach w dobrym stylu. Przy wyborze ubioru, fryzury i makijażu trzeba pamiętać, że Tango de Pista jest tańcem socjalnym, a nie scenicznym.

2. SCENA TANGO (WOLNA, AMATORZY I PROFESJONALIŚCI)

Każda para wykona indywidualną prezentację do dowolnie wybranego utworu, który

nie powinien przekraczać czterech (4) minut.

W przypadku problemów z choreografią, od pary zależy kontynuacja, a Jury oceni sposób i wdzięk, z jakim para rozwiązała ten problem lub niedogodność, ale nie może się ona powtórzyć.

W przypadku problemów technicznych Organizator wraz z Jury dokonają oceny przy

powtórzeniu choreografii na koniec wyznaczonego przedziału czasowego.

Będzie można tańczyć zgodnie z indywidualną wizją każdego wykonawcy, co oznacza, że będzie można używać ruchów, figur i sekwencji, które nie nawiązują bezpośrednio do tradycyjnego Tanga, ale także figur tanga klasycznego.

W choreografii muszą być obecne: ocho, „zwroty”, długie kroki, boleo, gancho,

objęcie milonguero. Będzie można przeplatać objęcie i zastosować techniki z innych dyscyplin tanecznych, o ile mają zastosowanie i podwyższają jakość prezentacji.

Podniebne sztuczki i inne ruchy typowe dla innych tańców nie powinny być nadmierne, tj. nie przekraczać 1/3 całości pokazu. Para musi mieć

sekwencje przemieszczania się po podłodze w przestrzeni scenicznej.

Strój jest brany pod uwagę jako parametr oceny.

NAGRODY:

W każdej kategorii Pucharu Świata Tango 2023 wyłoniona zostanie zwycięska para. Pierwsza nagroda w obu kategoriach ma wartość 300 000 pesos (to jest ok. 1800 zł), po 150 000 pesos dla każdego członka pary.

Nagrody i wyróżnienia zostaną także przyznane za drugie, trzecie, czwarte i

piąte miejsca. Wszyscy uczestnicy otrzymają certyfikat udziału w Mundial de Tango 2023.

 

Lato & tango 2023 – wybrane propozycje

Wiesz, że lada moment nastąpi przesilenie letnie i dzień znowu będzie coraz krótszy? Tak to jakoś jest, że jeszcze człowiek nie zdąży poczuć lata, a już się zbliża jesień… Dlatego warto korzystać, z czego tylko można.

Imprez wszelakich jest dużo, dlatego kandydaci na uczestników rzadziej podejmują spontaniczne decyzje. Częściej wolą je dokładnie przemyśleć, a najczęściej lubią decydować w ostatniej chwili. Jest to spora niedogodność dla organizatorów, bo do samego końca nie wiedzą, czy kasa się zgodzi, ale cóż: takie mamy czasy.

Bywa, że jestem pytana o to, jaki event polecam albo jakiego nauczyciela. Wtedy ja pytam: a czego oczekujesz? Bo takie wiesz, polecanie na zasadzie: „Mnie się podoba”, nie zawsze jest trafione. Tutaj nie mam możliwości zapytania Ciebie, bo przekaz jest jednostronny, ale pokuszę się o to, by zachęcić Cię do kilku imprez.

Nie wymienię wszystkich, bo nie o wszystkich wiem, nie wszystkich organizatorów znam albo nie wszyscy organizatorzy czują potrzebę, bym o nich pisała. Więc nic na siłę, za to zerknij na poniższe eventy:

1. W sobotę 24 czerwca wszystkie drogi prowadzą do Warszawy! Przyjeżdżają Analia Morales & Gabriel Ponce! (fota pochodzi z ich strony).

Ta noc należy do nich i do Złotej Milongi, w której odbędzie się feta z pokazem (link do wydarzenia jest TU), a dodatkowo Analia będzie z nami świętowała swoje urodziny! Czyli będzie tort, bąbelki i „tango odbijango” (a konkretnie pewnie vals), jak to na urodzinach. Panowie! Także ci mniej doświadczeni! Macie niesamowitą okazję wziąć w ramiona TAKĄ tanguerę! Zachęcam. Kiedy poczujecie tę jakość, już nic nie będzie takie samo…Analia i Gabriel są bardzo socjalni, a ich pokazy robią niesamowite wrażenie. Przyjeżdżają prawie na miesiąc, więc będzie się działo! Także dla wielbicieli folku. Wypatrujcie poszczególnych wydarzeń 🙂

2. Tango Pod Żaglami – to impreza organizowana od wielu lat. Idea: w dzień pływają, w nocy „tangolą”. 29.06. (w czwartek) zaczną już o 19.00! I potańczą do północy. Będzie to milonga open air w Mikołajkach, a konkretnie w wiosce Żeglarskiej nad brzegiem jeziora Mikołajskiego. To jest w ogóle ciekawa impreza.

Część osób, które nie widzą niczego fascynującego we włóczędze po jeziorze, dołączają na wieczorne milongi, a tańczy się codziennie w innym miejscu (link do milongi jest TU, a po szczegóły zgłaszać się do Pietruszki).

3. W połowie lipca, jak co roku, odbywa się szczeciński Gryf Tango Weekend
(14-16.07).

Są milongi, warsztaty, jest rejs statkiem i flash mob. Kiedyś odbywał się w formie maratonu, teraz jest w innym miejscu i ma formę weekendu. Rejestracja w toku!

4. 26 lipca po raz piąty Żagań rozkwitnie tangiem. Tango Barocco to duża impreza ze smaczkami: parkiet pod gołym niebem, dodatkowo sala z parkietem, tango tradycyjne i nie tylko, pokazy, integracja, flirty, przygody z noclegami…

Kto nie był, zachęcam, to inna impreza niż wszystkie 🙂 
Rejestracja w toku.

5. Ooo, i tu się zapowiada SUPER festiwal! Pierwsza edycja, dopracowana i dopięta na ostatni guzik. Mowa oczywiście o Tango Festiwalu w Gdyni.

Maestros REWELACJA! Młode pokolenie może nie wiedzieć, ale uwierzcie: Agostina w tej chwili jest moim numerem jeden, jeśli chodzi o… wszystko: sprawność, osobowość, wiedzę, sposób nauczania, wdzięk i wszechstronność.

Gdy tańczy tango, to jest to tango. Jak zechce powariować, to robi to świetnie. Jest najlepszą wszechstronna tancerką zawodową, jaką znam. Nie wiem, z kim będzie tańczyć, ale to nie ma znaczenia, bo kiedy pierwszy raz zobaczyłam ją w Amsterdamie, tańczyła z topowym partnerem, a ja widziałam tylko ją… Jeśli będzie tańczyła z Chucky’m, to będzie fantastyczne, nie mam co do tego wątpliwości.

Martin & Maurizio są legendą. Dynamiczni, ekspresyjni, absolutnie nadzwyczajni…

Nie zabraknie tańczenia do muzyki na żywo, a zagra zespół Re! Tango.
Nie słyszałam ich jeszcze, więc jestem ciekawa moich wrażeń.

Ach, i socjal! Priorytet dla organizatorów. Strefa relaksu i jedzonka też zapowiada się świetnie. O tym porozmawiam z Ulą Nowocin – wypatruj video!

Nie czekaj, rejestruj się! Najbardziej opłaca się full pass (z warsztatami) przy rejestracji w parze, bo nie dość, że cena niższa, to jest dodatkowa zniżka na tajne hasło: TEAMO

Tango Te Amo zostało patronem medialnym tego festiwalu, z czego niezmiernie się cieszę 🙂 

6. Ani się nie obejrzymy, a nadejdzie wrzesień. A wraz z nim Tango Camp Baltic
ze świetną argentyńską parą: przyjeżdżają Lucilla Ciocni & Joe Corbata.

To para, za którą wielbiciele jeżdżą po całym świecie, więc warto się decydować i rejestrować, bo ilość miejsc ograniczona (info TU). Zwłaszcza że będzie także Fernando Romero Chucky & Natasha Barbara.
Warunki pobytowe fantastyczne, więc na początku września, poza sezonem, warto sobie zafundować tydzień wakacji z tangiem i szumem morza…

Do zobaczenia i zatańczenia!

Ania

Pierwszy Puchar Polski i jedna refleksja obyczajowa

Wskakuję z kilkoma informacjami obyczajowo-wydarzeniowymi. Będzie w punktach:

1. Po raz kolejny w krótkim czasie (nie wiem, który, nie liczę) zostałam w rozmowie obdarzona stwierdzeniem: „Rozumiem, że jedziesz do Poznania?”. Za tydzień odbędzie się pierwszy w Polsce Tango Cup z festiwalem i Galą Finałową Pucharu Polski w Tangu Argentyńskim. Czytaj dalej „Pierwszy Puchar Polski i jedna refleksja obyczajowa”

Warsaw 4tangos Festival 2023

To było przełomowe wydarzenie

Jedno z najważniejszych w ostatnim czasie. Dla polskiej społeczności tanga, jak i dla mnie osobiście.

Ale po kolei.

Idea

Jakoś tak jesienią 2022 nasz polski Hiszpan José Iglesias Vigil powiedział, że zachwycił się takim tangiem (jako kultura, społeczność i taniec), jakie proponuje legenda muzykalności Horacio Godoy. I że w marcu zrobi festiwal, na który maestro przyjedzie wraz z partnerką, Maricel Giacomini. Powiedziałam, że świetnie, trzeba ogłaszać, bo po pandemii eventów się mnoży, a ludzie planują z wyprzedzeniem (chociaż lubią decydować niemal w ostatniej chwili).

Kulisy

Zaczęło się od tego, że José napisał do Horacio, jakie tango mu się podoba, jak widzi społeczność i co uważa, że nie jest dobre. Nawiązali kontakt. Okazało się, że tangowo patrzą w tym samym kierunku, to samo jest dla nich ważne. Zaprzyjaźnili się. Do tego stopnia, że spędzili razem święta Bożego Narodzenia 2022 w domu Horacio w Buenos Aires. Pod wpływem rozmów maestro sam z siebie wyraził chęć przyjazdu do Polski – po raz pierwszy! (edit: w ostatnim czasie. Był w Polsce po raz najpierwszy w 2009 roku, kiedy ja zaczynałam. Potem też przyjechał, ale ja byłam w tangowym żłobku, no może w przedszkolu i interesowało mnie głównie hasanie 🙂 ). Pebete (po hiszpańsku „bułeczka” – tak maestro lubi być nazywany – dzięki, Jacek Mazurkiewicz za info 😀 ) jeździ po całej Europie (i świecie), w Berlinie ma systematyczne zajęcia z muzykalności niemal w systemie uczelnianym. Przyszedł czas na Warszawę.

José opowiedział mi o swojej wizji

Przede wszystkim José zawsze podkreśla, że tango to nie taniec, tylko kultura, a kultura to ludzie, którzy wyrażają siebie poprzez taniec. Horacio, szef najbardziej znanej milongi w Buenos Aires La Viruta, prowadzi takie zajęcia, które tę kulturę rozwijają. Milongi w warszawskim wydarzeniu miały być dodatkiem. Absolutnym priorytetem były warsztaty. Co ciekawe: w takich warsztatach na świecie uczestniczy jednocześnie nawet 100 par. U nas, ze względu na ograniczoną powierzchnię, miało być o ponad połowę mniej.

Pomyślałam: zwariował!

100 par?! Nawet 50. Żeby był komfort, moim zdaniem nauczyciele są w stanie ogarnąć do 20 par. José powiedział, że to nie są takie warsztaty, gdzie Horacio będzie podchodził i kogokolwiek poprawiał. Pomyślałam: jeszcze lepiej! Ludzie zostawieni będą samopas, to co to za korzyść?!

Efekt Krugera – Dunninga

Jest wszechobecny! W tangu zwłaszcza. To zjawisko psychologiczne (zbadane i opracowane w 1999 r.), które jest zwyczajnym błędem poznawczym. Polega na tym, że gamoń z brakami umiejętności i wiedzy uważa się za eksperta, zaś ekspert nie docenia swoich umiejętności mimo rozległej wiedzy i czuje się jak gamoń. Stąd pełno nauczycieli nie umiejących nie tylko uczyć, ale i tańczyć. Oraz pełno djów nie znających podstawowych zasad doboru muzyki. I, niestety, cała rzesza (szacuję na ogromną większość) tych, którzy uważają się za muzykalnych, KOMPLETNIE nie mając pojęcia, czym ta muzykalność tak naprawdę jest. I jest też kilku świetnych nauczycieli, którzy uważają, że cały czas są nie dość…

Za nauczanie tanga się nie zabieram, za djowanie też nie zamierzam, a zaśpiewam Wam dopiero, gdy się nauczę. Niestety, przyznaję się i nie mam z tym problemu:

w sprawie muzykalności należałam do grupy gamoni.

A jestem po szkole muzycznej. Horacio mówi: „Nie słuchaj muzyki, ty ją graj”. Nigdy nie grałam z orkiestrą, więc to mam na swoje usprawiedliwienie. Czułam, co to jest być w muzyce, ale nie wiedziałam, jak i dlaczego. Wiedziałam, że w tangu nie chodzi o tańczenie do rytmu (przynajmniej nie tylko, właściwie w znaczącej mierze nie), ale nie znałam całej gamy możliwości. To znaczy: doświadczyłam tego za granicą.

Zagranica chodzi na warsztaty z muzykalności, a Polacy nie

Kiedy usłyszałam o pomyśle 50 par na warsztatach, też się postukałam w głowę. Zrobiłam błędne założenie, że wszystko o formie warsztatów wiem. Otóż NIE! Z radością przyznaję, że się myliłam! (jak ja uwielbiam zmieniać zdanie! Bo to oznacza, że się czegoś dowiedziałam i poszerzyłam horyzonty). Na TAKICH warsztatach może być i 100 par! Oczywiście te, w których nauczyciel chodzi i poprawia, też są potrzebne i wtedy ¼ tej ilości jest wystarczająca, natomiast mówimy konkretnie o warsztatach u Horacio Godoy’a i formule, którą wymyślił, którą stosuje i która w jego przypadku się sprawdza.

Warsztaty

Horacio Godoy to znana w świecie marka. Ma swój styl i swoje podejście: uczy tanga socjalnego, to znaczy takiego, żeby dużo ludzi w jednym czasie mogło się wspólnie bawić na nawet niewielkim parkiecie. Stąd celowo w jego pokazach nie ma zamaszystych figur i scenicznego fruwania. Wszystko dzieje się pomiędzy parą w podłodze, nogach i objęciu, a kluczem do tego jest jego sztandarowy temat:

Muzykalność

Po tych warsztatach rozumiem, dlaczego mi się nie chce chodzić na milongi i nie chce mi się już jeździć na imprezy, gdzie ciągle w większości przewijają się ci sami polscy tancerze. Bo są niemuzykalni! A być muzykalnym to znaczy wiedzieć, jak z muzyki skorzystać, żeby wydobyć głębię. Bez tego – nuuuda. Nawet z tymi technicznie dobrymi. Niby fajnie, a czegoś brakuje… Jeśli partnerka ma wrażliwość muzyczną, może nie wiedzieć, dlaczego jej nudno. Jeśli partner ma wrażliwość muzyczną, a nudzi się sam ze sobą, to znaczy, że brakuje mu dodatkowych możliwości wyrazu, czyli wiedzy o muzykalności i osłuchania z utworami.

Konstrukcja

W sumie było 8 warsztatów, 4 dotyczyły stricte muzykalności i na nich się skupię.
Zaczęło się od tego, że pierwszego dnia Horacio kazał nam zgromadzić się wokół siebie i wprowadził nas teoretycznie w rozliczenia muzyczne tangowych utworów. A te rozliczenia potrafią być różne i to dla wielu było odkrycie.

Horacio mówił, pokazywał z Maricel w praktyce (tańcząc), a potem próbowaliśmy my (czyli tańczyliśmy do nakazanego rozliczenia – cudowne!). Nie chodziło o technikę, o stawianie nóg czy postawę, tylko o muzykę. Więc ilość uczestniczących osób nie miała znaczenia. Wszyscy najpierw słuchali, potem patrzyli na parę maestros, a następnie wszyscy tańczyli we wskazanym rozliczeniu.

W czasie dwóch pierwszych warsztatów było prosto, bo bawiliśmy się rytmem i zwolnieniami. Żadna para nie miała z tym problemu. Było wesoło, miło i przyjemnie. Z efektem „wow”.

Schody drugiego dnia

Kiedy wkroczyły grubsze tematy, jak synkopy i przeciw marcatto, wtedy poczuliśmy jak jeden mąż i żona solidarność w nieogarze. Wyszło, jak bardzo jesteśmy wrośnięci w schematy. Jak jesteśmy przywiązani do rytmu, więc trudno zatańczyć pomiędzy nim. Niesamowicie cudowne doświadczenie. I świadomość: ależ może być bogato! Bez figur!!! Proste rzeczy, tylko muzykalnie. Jeśli na milondze jest super tanguera, która wie, o co chodzi, to ona nie wybierze tego, co trzaska figury ani tego, który jest super technicznie, tylko tego, który nie zrobi krzywdy jej osi i jest muzykalny.

My za mało umiemy”

Usłyszałam, kiedy zapytałam parę (uczą już innych!), dlaczego nie przyszła.

I ręce mi opadły. Ale takie ograniczenia ludzie mają w głowach. I fałszywe wyobrażenia (tak, ja też je miałam! Kajam się!). „Dużo ludzi było” – usłyszałam jako zarzut i argument na „nie”. Co się dziwić, sama nie mogłam pojąć, jak to możliwe, że to możliwe, dopóki się nie przekonałam.

Były takie głosy (wśród osób, które nie brały udziału), że to warsztaty przede wszystkim dla liderów.

Moim zdaniem to warsztaty dla obydwu ról

Dzięki takim warsztatom liderzy nie będą nudni, a podążające:
a) dowiedzą się, dlaczego im czasem nudno. Zdradzę sekret: nudno jest wtedy, kiedy lider całą tandę rozlicza w marcatto na 2 – to jest jakże częste! Teraz wiem, czemu pewnego razu w tandzie o mało nie zasnęłam… A blisko było! (tych sekretów jest więcej, np. dlaczego tango odbierane jest jako ponure i ludzie je tańczący jako smutni – tego nie zdradzę! Idź na warsztaty, będą za rok, to się dowiesz);
b) będą umiały tańczyć, a nie tylko podążać (nie ma to NIC wspólnego z wierzganiem i niekontrolowanymi wymachami źle stawianymi nogami. A miałam takie doświadczenie jako prowadząca z kobietą po szkole muzycznej, która nie ogarniała muzykalności tanga, tanga i siebie w nim);
c) będą wiedziały, że moment zatrzymania to nie jest „nic nie robienie” (ale też to nie jest wierzganie);
d) przygotują się na inne doznania, których, będąc w nudnej rutynie, mogą nie umieć przyjąć i nie umieć sprostać partnerowi bardziej wymagającemu muzykalnościowo.

Blisko siebie

Horacio ma taką formułę, że lubi, aby w trakcie, kiedy tłumaczy teorię i pokazuje praktycznie z partnerką, uczestnicy byli blisko, tworzyli ścisły krąg wokół. To powoduje, że w środku jest mało miejsca, dzięki czemu pokazując z Maricel różny obraz tańca do danej muzyki, pokazywał jednocześnie, jak dużo może się dziać na maleńkiej powierzchni (pokazał też, jak może wiać nudą na większej albo jak tę większą wykorzystać, nadal bez figur scenicznych). I to ma sens. Ale też…

Jedna niedogodność

Ci, co stali z tyłu, słabo widzieli i było to mocno dyskomfortowe.

I NIE CHODZIŁO O ILOŚĆ OSÓB NA WARSZTACIE!

Spokojnie mogłoby być więcej, wtedy pary by trenowały na 1 metrze kwadratowym dla siebie, co jest wystarczające, aby było cudownie – o ile wykorzystuje się muzykalność. Niestety w tym bliskim kręgu trochę zabrakło społecznościowego pomyślunku: jestem z przodu, to przykucnę, żeby nie zasłaniać tym z tyłu, albo: mam 190 m wzrostu, to wpuszczę drobniejszych przed siebie, i tak będę wszystko widział.

A może to ja jestem niezaradna.

Nie umiem zdecydowanie forsować frontu. Kiedy poprosiłam o ukucnięcie, zostałam zmierzona wzrokiem z wyrzutem i z sarkastycznym „No proszę!” pokazano mi, że mogę przejść do przodu. Następnym razem zostałam z tyłu.

Po co w takiej bliskości?

Skoro każdy mógł sobie wygodnie siedzieć w pewnym oddaleniu? Zadawałam sobie to pytanie. I dotarła do mnie odpowiedź: taka bliska wspólnota jest symbolem community, a to jest sztandarowe założenie maestro (organizatora też). Tyle że on nie będzie ludzi ustawiał jak w przedszkolu, żeby wyżsi przepuszczali niższych. Może następnym razem będzie lepiej. 

Cena

Niektórzy narzekali, że warsztaty drogie. Więc powiem Wam w sekrecie: jak na warsztaty z Horacio Godoy’em, to były najtańsze w historii, ponieważ maestro ma swoją biznesową stawkę, a organizator chciał, by jak najwięcej osób skorzystało i nie liczył na zarobek, tylko dał cenę o wiele niższą, niż gdziekolwiek indziej w Europie.

Niedawno wymieniałam wiadomości ze znajomą na temat diagnosty/terapeuty, „żeby był dobry i niedrogi”. Dobry diagnosta/terapeuta latami inwestuje swój czas i pieniądze w zdobywanie doświadczenia i wiedzy o różnych metodach, więc siłą rzeczy nie może być tani. Za to pracuje tak, że nie musisz do niego chodzić latami (kto pracował ze mną, ten wie. Jestem droga w pracy 1×1, ale dużo wiedzy i wiele narzędzi do samodzielnej pracy w mojej emocjonalnej grupie daję za darmo). Tak samo z nauczycielami tanga: są tani, do których możesz chodzić i nic nie umieć, a są tacy, z którymi w czasie lekcji spędzisz każdą minutę super jakościowo, bo mają zasoby i chęci do nauczania, a nie ględzenia (bywa, bywa…).

Brak świadomości

Wróćmy na moment do efektu Krugera – Dunninga. Otóż David Dunnig stwierdził: „Jeśli jesteś niekompetentny, nie możesz wiedzieć, że jesteś niekompetentny. Umiejętności, których potrzebujesz, by wyprodukować dobrą odpowiedź, są tymi samymi umiejętnościami, których potrzebujesz, by rozpoznać, czy rzeczywiście jest dobra”. Na szczęście to nie aż tak, bo jednak wiem, że nie umiem śpiewać (mam głos, barwę, ale nie mam umiejętności śpiewania) i Was nie zamęczam (chociaż tak, są tacy, także tangowi śpiewacy, katujący ludzkie uszy heh).

Na after party zatańczyłam z nieznanym mi mężczyzną. Przystojnym, uniwersalnego wzrostu (dla niskich i wyższych), nie łysym, nie grubym, takim w sam raz.
Myślę: o, nauczy się, będzie po prostu super!
Niestety, dziewczyny, długo nie będzie. Nie ma świadomości, że tango jest wymagające i że jeśli daje mu czas raz w tygodniu, to nawet po dziesięciu latach nie będzie tańczył tanga.

I tu zrobię drobną dygresję, bo temat powraca jak bumerang: niektórzy uważają, że kiedy dziewczyna nie chce zatańczyć, to woli siedzieć i wypatrywać instruktorskie cabeceo. Zapewne są i takie. Natomiast w większości dziewczyny unikają, kiedy zamiast płynności w całkiem podstawowych ruchach dostają szarpankę i silenie się na złe jakościowo figury. To NIE jest zadzieranie nosa, tylko dbanie o swój fizyczny komfort. 

Szczęka i mózg

Pierwszego dnia na warsztatach szczęka mi gruchnęła o ziemię i tam została. Gdy przyszłam następnego dnia, by ją pozbierać, gruchnął mi mózg i został tam ze szczęką do dzisiaj.

Tango już nie będzie takie samo.

Horacio powiedział, że to nie jest tak, że zaraz wszystko musimy wdrożyć (haha, choćbyśmy chcieli, to obstawiam, że jedynie jedna osoba z liderów będących na warsztacie jest w stanie), ale inaczej będziemy czuć i patrzeć na pokazy. I rzeczywiście. Pierwszy mini pokaz Horacio i Maricel odbył się w czwartek. Sama kręciłam nosem, że to nie ta estetyka, że pokaz to coś więcej i takie tam.

Po warsztatach zrozumiałam, co i jak oni tańczą; że pokazują zwykłe tango zatańczone w niezwykle muzykalny sposób. Bez elementów scenicznych i figur akrobatycznych, za to z bogactwem szczegółów do wykorzystania w muzyce.

Już wiem!

Dopiero po tych warsztatach zrozumiałam, dlaczego nie tańczę salsy (nudziła mnie) ani żadnych innych wygibańców (niedawno jedna znajoma obchodziła urodziny, które wyprawiała w pubie. Ponieważ ją cenię za pracę u podstaw dla pewnej grupy ludzi, postanowiłam się przemóc – a nie znoszę tłumu – i pojechać z prezentem. Akurat była przygotowywana do dmuchania świeczek, siedziała na krześle z zawiązanymi oczami. A wokół łupała „muzyka”. Nie byłam w stanie tam zostać. Oddałam prezent z prośbą o przekazanie i wyszłam). Nie lubię jednostajnego tańczenia na bit. Choreo mnie nie interere (a raczej: ze względu na zaburzoną lateralizację nie ogarniam i każdą pięknie rozwalę). A tu takie olśnienie!

Tylko tango argentyńskie, bo:

a) improwizacja (z każdym za każdym razem inaczej, no chyba że za każdym razem tak samo nudzi. Tak, wiem, mogą się poobrażać i ze mną nie tańczyć, ale z doświadczenia wiem, że obrażają się ci, z którymi jest nudno);

b) muzykalność, która w innym tańcu nie ma szans rozkwitnąć;

c) ciągle jest coś do odkrycia…

Zachwyt

Uważam, że w Polakach jest mała świadomość muzyczna. ALE! Na warsztatach z muzykalności byli doświadczeni tancerze, a to znaczy, że jest grupa szukająca w tangu więcej… Byli nauczyciele, a to znaczy, że sami chcą więcej, ale też jest nadzieja, że zechcą uczniom przekazywać więcej… José! Zrobiłeś krok milowy w stronę tego, żeby Polacy odkryli muzykalność, a nie poprzestawali na rytmie!

Ciekawość

Zbliżają się pierwsze polskie mistrzostwa w tangu argentyńskim. Ile par szykujących się do mundialu wie, co to jest muzykalność? A jest to ważny składnik całości, którą ocenia jury. I tak sobie myślę: Grzegorz Kałmuczak i Dominika Jasik zrobili to! Wrażenie na jury i jako pierwsza polska para osiągnęli efekt. Inna para, ze swoimi skillami (główny: „Rób, jak czujesz!”), kiedyś tam zamykała stawkę.

Do warsztatów z Horacio mówiłam: „Albo pokazowa para zatrzyma moją uwagę, albo nie” – tylko nie wiedziałam, o co chodzi. Po warsztatach wiem: o muzykalność. Szpagaty i cuda na kiju są widowiskowe, ale na mnie to nie działa. Escenario ma swój power, jeśli jest tam coś więcej.

To są moje przemyślenia

Nikomu niczego nie sugeruję. Niech każdy robi, co uważa. Jednak cieszę się niezmiernie z tego, że:

a) doświadczyłam olśnienia i poszerzenia horyzontów,

b) jest trochę ludzi, którzy chcą w tangu więcej,

c) Warszawa dołączyła do światowej czołówki krajów, które mają TO!

Mamy Warsaw 4tangos i Horacio Godoy’a za rok!!!

Milongi

Były, a jakże. Dwie główne, czyli piątkowa i sobotnia, odbyły się w Mazowieckim Instytucie Kultury przy Elektoralnej. Miejsce ma świetny parkiet i nagłośnienie. W piątek pokaz dali Ula Nowocin i Fernando Romero Chucky. Byl to folk, zamba i chacarera. Nie jestem folkowa, ale w ich wykonaniu nawet z przyjemnością patrzę. Martwi mnie tylko to, że Ula i Chucky są postrzegani głównie przez pryzmat folku, a to są fantastyczni nauczyciele tanga. Zachęcam pozawarszawskie społeczności: zapraszajcie ich, naprawdę warto!

Sobotni pokaz zatańczył Horacio i Maricel. Po warsztacie z muzykalności miałam połowę świadomości, na co patrzę. Połowa to więcej niż zero heh. Gdyby zatańczyli w niedzielę po warsztatach, na pewno widziałabym jeszcze więcej. A w niedzielę mini pokaz odbył się na Wybrzeżu (w wykonaniu Tatiany TatiVany & Andrzeja Bernasia).

W ramach lokalnej współpracy czwartkowa milonga odbyła się w Złotej Milondze (zagrał dj Krystian Krystkowiak), niedzielna w studiu TangoMilonga (przy vinylach dja Santiago Buonomo), w piątek muzycznie dowodził Horacio Godoy (była to trochę inna muzyka, niż jesteśmy przyzwyczajeni), a w sobotę Rashmi Singh.

Organizacja

José jako organizator okazał się bardzo troskliwy. W ciągu dnia pracował na planie filmowym (jest reżyserem), wieczorem wszystkiego doglądał. Jego żona Agnieszka Kołodyńska-Iglesias wraz z teamem wspomagającym fantastycznie zabezpieczyła eventowe zaplecze.

José przyświecał cel podzielenia się z Polakami tym, co go zachwyciło. Nie traktował tego wydarzenia jak biznes. Dbając o komfort uczestników wieczornych milong, ograniczył liczbę wejściówek, gdy inni organizatorzy dopychają kolanem, żeby jak najwięcej na tym zarobić (spokojnie zmieściłoby się o ¼ ludzi więcej i nie byłoby niewygody – w przyszłym roku z pewnością warto to wziąć pod uwagę).

José!

Wszystko, co mówiłeś o wartości tej imprezy, jest prawdą. Bardzo się cieszę, że mogłam tego doświadczyć. Dziękuję! I z ekscytacją czekam na marzec 2024.

Na koniec garść przydatnych informacji: 
W środę 5. kwietnia ruszają zajęcia tango milonguero, czyli tańczone w bliskim objęciu, a jako wisienka na tangowym torcie: milonga! Szybki przedwakacyjny kurs. Warto skorzystać! 

A jeżeli masz ochotę postawić mi wirtualną kawę, będzie mi miło 🙂

Beskid Tango Maraton 2023

Jak zawsze na początku roku: jedziemy!

Tym razem też nie mogło być inaczej. Razem z R. wyruszyliśmy z ochotą bladym świtem około 13.00., żeby zdążyć na pre party.

Zwykle spotykaliśmy się w pierwszy weekend nowego roku, ale ta edycja odbyła się w drugi. Organizatorka Anna Pietruszewska zwana pieszczotliwie Pietruszką, znalazła uroczy hotel i wszystko, jak drzewiej (przed pandemią), mogło się odbyć w jednym miejscu.

Hotel Mazowsze Medi Spa

Foto: Dorota Pisula

Położony jest na wzgórzu. Zwykle kiedy wchodzisz do budynku i załatwiasz sprawy meldunkowe, wsiadasz do windy i jedziesz do góry na piętro, na którym masz pokój. Tu, jak to w górskich obiektach bywa, załatwiasz sprawy zakwaterowania i zjeżdżasz windą w dół.

Hotel okazał się wygodny i urokliwy. Z baru roztaczał się piękny widok na okolicę. Z jacuzzi też, więc byli tacy, co nie omieszkali imprezy rozpocząć od szampana wypitego w pięknych okolicznościach przyrody.

Foto: Dorota Pisula

My nie skorzystaliśmy, bo nie przygotowaliśmy basenowego „ałtfitu”, a w gaciach tak jakoś nie wypadało, chociaż byli tacy, co latali i na elegancję nie zważali.
Brak basenowych strojów nie przeszkodził nam w skorzystaniu z masażu (z zadowoleniem, więc przy kolejnej bytności polecamy).

Zawieszki

Kiedy nam je wręczono, zastanawialiśmy się, czy mają zachęcić do jakiegoś przedmaratonowego treningu… Zrobiono nam zdjęcia i przyczepiono do drewnianych deseczek, które mogą służyć jako zakładki do książek. Albo jako zawieszka na klamkę drzwi, ułatwiająca znalezienie pokoju, kiedy zapomniało się numeru, bo siebie się chyba rozpozna?

Oczywiście o ile zrobiło się mało głupkowatą minę.
W każdym razie był to miły spersonalizowany gadżecik.

Sala

To była ciekawostka. Kiedy się dowiedziałam, że sala składa się z dwóch części, czyli z sali i hallu, pomyślałam, że to jakiś niepraktyczny wymysł, który będzie przeszkadzał. WCALE NIE! To był bardzo dobry pomysł. W sali tańczyło się stateczniej, trzymało się rondę. W hallu, w którym była też maratonowa recepcja i zaczynała się część barowa, odchodziło swobodniejsze hasanie.

Obydwa powyższe zdjęcia zrobił Francisco Saura. Ja nie pomyślałam, żeby nakręcić filmik, ech. Miejsca było w sam raz na taką ilość tańczących. Francisco zrobił mi też jedno ze zdjęć, na którym najlepiej wyglądam! 🙂

Drużyna witająca gości

Była zwarta i wraz z wolontariuszem dzielnie pracowała zespołowo dla wspólnego sukcesu.

Muzyka

Zacznę od podłogi, bo ma ona dla mnie duże znaczenie. Była bardzo ok. A muza… Gusta są różne. Rzadko mi się tak zdarza, żebym była zachwycona całością. A tu zgodnie z R. stwierdziliśmy, że muzyka była rewelacyjna!

Dwóch Włochów, dwie Polki i Hiszpan. Zagrali bardzo tanecznie, że aż się wszystko chciało tańczyć. Nie było słabej tandy. Moim odkryciem była Gracja – jako djka dała czadu, że hej.

Foto: Dorota Pisula

Socjal

Był. Co prawda nie wszyscy nocowali w jednym miejscu, a niektórzy jakoś nie mieli ochoty na bliższe kontakty i tylko tak się przelotnie przemknęli, ale musu nie ma i każdy robi, co uważa. Przestrzeń pozataneczna była wygodna do żartów, flirtów i integracji.

Foto: Dorota Pisula

Spotkałam kilka osób, których dawno nie widziałam. Na przykład M.: wyszła za mąż, urodziła dziecko, odchowała je trochę i przyjechała z rodziną. Ona tańczyła, mąż zajmował się córeczką. Można? Można!

Pijama party

Jedni nie znoszą, inni się w piżamach nie chcą pokazywać, jeszcze inni twierdzą, że śpią tak jak wracają z milongi i w ogóle się nie rozbierają, a jeszcze inni traktują to jako element wyluzowania.

Nie takiego całkiem, bo my jednak pod piżamką mieliśmy bieliznę. Ale pamiętam edycje, gdzie niektóre panie szły w „bardziej sexy”, a panowie nie mieli piżamy, a z ubrania wyskakiwali bez większych oporów. Ale nie tutaj! Piżamki były nobliwe, czasami zabawne. Jakaś tam kusa koszulka czy przezroczystość się znalazły. Niektórzy wcale nie przyszli. A jeszcze inni potraktowali pijama party jak bal przebierańców i też było wesoło

Całokształt

Obsługa hotelu absolutnie miła i fachowa. Jedzenie dobre. A desery… Ja, która na deser najchętniej wybieram ogórka kiszonego i marynowane grzybki, zajadałam się wszelkiej maści owocowymi musami. Jeden był na tyle tajemniczy, że długo prowadziliśmy towarzyską dyskusję: czujemy smak ananasa, gruszki, melona czy jabłka…

Organizator musi być przygotowany na różne ewentualności. Zwłaszcza w górach, zimą, gdzie żywioły szaleją i może zabraknąć prądu. Tak stało się tutaj. Myli się ten, kto sądzi, że tańczenie było niemożliwe. Nie wiem, w jaki sposób, ale muzyka grała. Mąż Gracji utknął w windzie, bo ta nie chciała bez prądu jechać (winda znaczy się, bo Gracji zasilanie nie wysiadło). A może to on zdewastował linię wysokiego napięcia, by w skupieniu i odosobnieniu oddać się kontemplacji nad bezmierną miłością do żony swej…

Wszystko w jednym miejscu

To, że można nocować w miejscu imprezy, dla mnie ma kolosalne znaczenie i jest to jedno z ważniejszych kryteriów, którym się kieruję, podejmując decyzję: jadę czy nie. Imprez jest cała masa, w kraju i za granicą. To nie będzie tak, że wszyscy będą wszędzie jeździć. Nie wystarczy ani czasu, ani kasy. Dlatego uważam, że Beskid Tango Maraton warto JUŻ wpisać do kalendarza na 2024 rok. Zwłaszcza że będzie to jubileuszowa edycja.

Czas szybko leci. Dopiero byliśmy w Amsterdamie, przed chwilą byłam w Turcji, a tu już prawie połowa lutego…

Co jeszcze warto wpisać w kalendarz

Nie każdy lubi i może wyjeżdżać w świat. Poniżej moja subiektywna podpowiedź, co warto wziąć pod uwagę w Polsce, do lata włącznie (eventy wymieniam chronologicznie). Imprezy jeszcze nie mają szczegółów, bo życie jest dynamiczne i ceny niestety też, ale terminy już można rezerwować:

* 16.03. – 19.03. – Warsaw 4tangos z Horacio Godoy & Maricel Giacomini!


Warsztaty i milongi. Gratka dla starej gwardii tanga… A dla młodej szansa. Zapisy na warsztaty się kończą. Wypatruj info o milongach!

* 2.06. – 4.06. – Vratislavia Tango Festival

Odbędzie się w innym miejscu niż rok temu, w sali z drewnianym parkietem. Wrocław w czerwcu jest piękny!

* 15.07. – 17.07. – Gryf Tango Weekend

W tym roku, jak w ubiegłym, impreza będzie w hotelu Vulcan. Szczecin w lecie ma niepowtarzalny urok… Rejestracja VIP minęła, ale ta standardowa rozpocznie się 14.02. 

* 29.07. – ABSOLUTNIE WYJĄTKOWA MILONGA W PRZEPIĘKNYM MIEJSCU!

I teraz się mocno skup, bo R. twierdzi, że nakombinowałam z opisem, a dla mnie wszystko jest jasne:

La Serenata! Konstancin-Jeziorna, luksusowy dworek pełen uroku, z możliwością noclegu. Sobota 29.07. w godz. 18.00. – 1.30. (chyba, że nie będziemy chcieli skończyć… Środek wakacji, piękne wnętrze, zielona oranżeria, ogromny ogród, smaczny bufet, rewelacyjny parkiet i muza, a klimat taki, że… Twoje serce będzie śpiewać serenadę w rytm najlepszych tang 🙂 Będzie pre party w Warszawie 28.07. i after w Warszawie 30.07., więc po prostu rezerwuj cały weekend. Szczegóły bardzo niebawem!
Organizatorzy: Tango Te Amo & Los Almis. Zadbamy o Was najlepiej!
Przyjmuję zgłoszenia już. Kto idzie w ciemno, ma super promocję! 🙂

* 18.08. – 20.08.: Warsaw Queer Tango Marathon

Nie ma znaczenia płeć, tylko rola. Coraz więcej kobiet prowadzi i mężczyzn podąża, traktując zmianę ról jako narzędzie rozwoju tangowego. Po raz pierwszy w Warszawie.

* 25.08. – 27.08. – coś się będzie działo w Trójmieście i będzie to festiwal.

Fota nie jest przypadkowa! Czekamy na szczegółowe informacje.

* W pierwszym tygodniu września szykuje się tangowa PETARDA.

Jeżeli jeszcze nie musisz decydować o terminie urlopu, wstrzymaj się, by pojechać właśnie we wrześniu na WYJĄTKOWY tango camp z WYJĄTKOWYMI maestros przez największe M młodego pokolenia. Szczegóły już niedługo!

Ten wpis potrzebował 10 godzin, by powstać (treść, obróbka, okraszenie zdjęciami) i abyś mogła/mógł go przeczytać 😀
Jeśli lubisz moje wpisy, możesz postawić mi kawę 🙂

Tango technika, Tango femme

Wstęp

Agostinę odkryłam w Amsterdamie (szczegóły TU). Była w Polsce, była w Warszawie, ale przeoczyłam. Teraz, kiedy przyjechała w ponurym listopadzie, rozświetliła tangową edukację. W zajawce jej aktywności pisałam, że miałam okazję obserwować, jak prowadzi lekcje i robiła to fenomenalnie. Zachwyciłam się. Pomyślałam: „Ale bym chciała ją w Warszawie…”.
Mam moc kreacji 😆 

Technika

Niby tylko podstawy, niby to oczywistość… Ale Agostina tak tłumaczyła dynamikę i sedno ruchu, że nawet jeśli ktoś nie znałby angielskiego, zrozumiałby. Mowa ciała. Pokazanie detali przez ruch. Do tego humor i autentyczna życzliwość. Mam takie przemyślenie, niezbyt oryginalne (a raczej w ogóle): im dłużej tańczysz, a chcesz więcej, tym w tych podstawach odkrywasz skarby…

Tango Femme

Ooooooooo… I tu się zaczęła dla mnie jazda. Choreografia! Której nie jestem w stanie pojąć. Nie powiążę ze sobą więcej niż trzech elementów. Gubię się. A kiedy dochodzi rotacja w odpowiednim kierunku… U mnie to już nie jest takie oczywiste, a właściwie w ogóle nie jest, bo mój mózg robi sobie coś z moim ciałem w kierunkach, w których chce, ale świadomość za nim nie nadąża.

Idea była taka, że wykorzystywałyśmy tangowe myki, ale wzbogacałyśmy je czymś więcej (np. ruchem dłoni z flamenco). Byłyśmy sexy flexy, czułyśmy flow… A w przyszłości wykorzystamy to tańcząc w cortinach, by nęcić liderów… 😆 To mój pomysł, ale wiecie: w cortinach czasem pląsamy. Czemu nie robić tego z większym wdziękiem? Potrenuję i będę przemycać niektóre elementy. Zdam relację, jak efekty 😆 

Niby żartem, ale serio

Ja te zajęcia potraktowałam jako profilaktykę antydemencyjną, bo to, co robiłyśmy, moje połączenia neuronowe w mózgu nie ogarniały. Zwyczajnie takich połączeń nie było. Musiały szybko (wręcz biegusiem!) się wytworzyć. Opornie im to szło, ale sprawiało radochę. Zwłaszcza że ćwiczyłyśmy do muzyki nietangowej, ale Agostina pokazała, jak pięknie możemy ten układ zatańczyć solo do muzyki tangowej. To znaczy: dziewczyny mogą, bo one śmigały, że hej, a ja potrenuję i za dwa lata też będę jak kociczka…

Nie żartem, całkiem serio

Wiele kobiet ma problem. Wielu mężczyzn też. W ogóle cywilizowana ludzkość ma problem ze sobą. Z ciałem. A przecież właśnie poprzez ciało docieramy do emocji i możemy je uwolnić. Agostina jest świadoma tego, co robi. Jest profesjonalistką. W pełni się angażuje. Zachęcała, byśmy porzuciły wewnętrznego krytyka.

Mam wrażenie, że nam się udało i że to pokazałyśmy. Byłyśmy wyluzowane. Dzięki niej nie krępowałyśmy się, jeśli nam coś nie wychodziło. Widziałam po dziewczynach, że były zadowolone.
A ja… Ja i choreo… A jednak. Była moc.
Na koniec mogłyśmy nagrać filmiki i mamy materiał do trenowania. Kto nie był, ten trąba. Na zdjęciu jest nas garstka, bo zanim w emocjach się ogarnęłam, żeby poprosić o zrobienie foty, części dziewczyn już nie było.

P.S.

Agostina! I love you. Ula! Robisz jakościowo cudowną robotę. Jestem zachwycona. Obydwu Wam z wdzięcznością dziękuję za jakość!

Tangowe prezenty na tajne hasło

Grudzień: czas prezentów

Zarówno mikołajkowych, jak i świątecznych. Jestem szczęściarą, dostaję prezenty bez okazji i sama też takie lubię dawać, ale grudzień to grudzień i z tej okazji przyszła mi do głowy idea, którą można wcielić w życie i zrobić prezent komuś albo sobie. Kiedy powiedziałam R., że mam genialny pomysł, powiedział, że się boi heh. Jestem bardzo kreatywna, ale czas nie jest z gumy. Lista super idei się wydłuża, worek z czasem jednak nie chce się rozciągnąć.

Tangowe prezenty

Kiedy opowiedziałam R. o pomyśle, odetchnął i powiedział, że fajny. No to do dzieła!
Kto wsiąkł w tango, zwłaszcza na początku swojej drogi, najchętniej wszystko chciałby mieć z tangiem. Gadżety to jedno, ale z pewnością na każdym etapie swojej drogi warto się rozwijać, bo ZAWSZE jest co robić i to w tangu jest przepiękne: może być niekończącym się narzędziem rozwoju osobistego.

Tajne hasło: „Mikołaj”

Otwiera drzwi do niespodzianek i ekstrasków. Nie jestem zwolenniczką marketingowych „blekfrajdejów” i obniżania cen. Natomiast dodawanie czegoś extra jest miłym gestem. Mój pomysł był prosty: poproszę wybrane osoby z Warszawy o to, by na tajne hasło „Mikołaj”, aktualne TYLKO w grudniu (realizacja może być później), przygotowały coś specjalnego.
Nie uzgodniliśmy, co to będzie, natomiast mnie zachwyciło, że wszyscy uznali pomysł za fajny 🙂 

I to daje przestrzeń do kreatywności w wymyślaniu ekstrasów  😛  Może dłuższa niż zwykle lekcja, może jakiś dodatek… Zgłaszajcie się bezpośrednio do wymienionych.

Klucz

Był taki, że ponieważ wpis miał się ukazać w grupie warszawskiej, to Mikołajki i Mikołaje też mieli być warszawscy. I generalnie tak jest, chociaż jedna Mikołajka z Warszawy się wyprowadziła, a druga tylko w niej bywa. Ale za to jak bywa! Ho ho ho!!!

No więc jak już wymyśliłam tę ideę, przyszedł czas zaproponować dołączenie do niej tych, których wybrałam z określonych względów, o których piszę poniżej:

Marcin i Chucky

Nie, nie w duecie 😛 Każdy osobno.

Wszystkim od dawna powtarzam, że gdybym rządziła tangiem w Polsce, to jak nie jestem zwolenniczką przymusu, tak w tym przypadku wydałabym dekret, że obowiązkowo: wszystkie dziewczyny mają iść na privy do Marcina Błażejewskiego, a chłopaki do Chucky’ego. Oczywiście Marcin poza dziewczynami uczy pary, a Chucky wszystkich, natomiast ten „nakaz” podyktowany jest tym, że Marcin zwraca uwagę na wszystko, co ważne, by świetnie tańczyć i dobrze stawiać stopy oraz wyglądać, natomiast Chucky uczy mężczyzn, jak mają nas kochać i przekazuje takie techniczne tajniki, że z jego uczniami tańczenie jest poezją (uwaga! Chucky opuszcza Polskę, więc masz mało czasu, tylko w grudniu!!!). Zatem nie zwlekaj! Zgłaszaj się bezpośrednio do Marcina i Chucky’ego z tajnym hasłem, a jakiś ekstras zostanie dołączony.

Madzia

PRZEBOSKA!!! Zarówno jako człowiek, jak i nauczycielka. Magda Bochińska uczy wszystkich (wszyscy ją kochają, babeczki i chłopaki), kalendarz ma wypełniony po brzegi, więc na dodatkowe inicjatywy ma mało przestrzeni. Jednak specjalnie dla Was, dziewczyny, zgodziła się dołączyć do inicjatywy tajnego hasła „Mikołaj”. Jest szansa, że zrobi specjalną technikę (po nowym roku, ale zgłoszenia z naszym hasłem tylko w grudniu) z kobiecymi pogaduchami i tangowymi ciuszkami. Madzia! Pierwsza się zgłaszam! „Mikołaj”! 🙂

Ula i Queer Tango

Znacie Ulę Nowocin jako tangową i folkową partnerkę Chucky’ego i jako współorganizatorkę Queer Tango: promowanie wartości tańczenia w obu rolach. A wartość jest ogromna! Ale o tym zrobię kiedyś osobny wpis poszerzający świadomość tangową. Zaproponowałam Uli, żeby pomyślała o warsztacie z folkloru połączonym z fiestą (empanady, wino, pogaduchy). A może wymyśli coś innego? Warto się do niej zgłosić i oczekiwać propozycji. Ula! „Mikołaj”!

Agostina

Moje amsterdamskie letnie odkrycie. Jest fantastyczna! Prowadziła warsztaty przed popołudniowymi milongami. Obserwowałam ją dobre dwa razy po pół godziny. Na pokazie wbiła moją szczękę w parkiet. A teraz jest w Warszawie! Jej kajecik z prywatnymi lekcjami jest mocno zapełniony, ale na tajne hasło „Mikołaj” znajdzie miejsce lub dwa, z dodatkowym ekstrasem. Kto pierwszy, ten lepszy! Zgłoszenia u Uli.

Caminito Warsaw

Czyli Kasia Chmielewska & Mateusz Kwaterko.

To u nich próbowałam szlifować prowadzenie. Moją zaburzoną lateralizacją doprowadzając Kasię do śmiechu, a Mateusza do rozpaczy 😆 
W moje urodziny (18.01.) ruszają z kursem od podstaw (dobry prezent dla nietangowej pary, żeby stala się tangowa), udzielają także lekcji prywatnych. Zgłoś się z tajnym hasłem „Mikołaj”, a z pewnością przygotują jakąś niespodziankę. 

Los Almis

Współorganizatorzy warszawskiego budżetowego sylwestra, czyli Luiza i Marcelo Almiron. 

Poszłam na kurs milongi z Elą Pe, bo chciałyśmy się wymieniać rolami. „Ale prowadzisz w tangu?” – zapytała mnie Luiza. „Nie” – odparłam radośnie. Jej wzrok pamiętam do dzisiaj: wyrażał mieszankę niedowierzania i zaskoczenia, że mogę mieć taki pomysł. Dzięki temu, że Ela prowadziła i mogła mi podpowiadać różne rzeczy, pomysł wypalił, a ja troszkę prowadzę i w tangu, i w milondze. Zgłaszajcie się na privy z tajnym hasłem „Mikołaj”.

Weronika

Mam wiele tangowych ciuszków od Weronika Niezgoda – tango fashion design. Coś niebywałego: nie mam w żadnej tangowego zdjęcia.

Oferta jest dla pań (ja mam chrapkę na powyższą kiecuszkę…), bo Wercia nie szyje męskich ubrań (przy okazji: kto obecnie szyje fajne męskie tangowe spodnie?). Nie wiem, jaki ekstras wymyśli, wiem, że dołączyła do idei tangowych prezentów i możesz się do niej zgłaszać z tajnym hasłem „Mikołaj”, kobieto chcąca zrobić sobie prezent i mężczyzno chcący uszczęśliwić swoja kobietę (tu lepiej bądź sprytny i żebyś nie trafił kulą w płot, pomyśl: ona ma się podobać Tobie czy sobie? Wtedy inaczej przebiega proces wybierania sukienki czy kompleciku).

Moje książki

„Pasja budzi się nocą” i „Przenikanie” – obie to powieści psychologiczne, pierwsza jest z elementami thrillera. Obie zawierają tango w różnych aspektach. Obie nadają się do czytania dla tangowych i nietangowych. W internetach są recenzje. W sprawie zamówień proszę do mnie na priv (można zamówić jedną, można obie, na prezent dla kogoś lub dla siebie). Na tajne hasło „Mikołaj” jako ekstras – przy zamówieniu obu – dołączam przesłanie na 2023 rok (własnoręcznie napiszę, co Ci sprzyja, a co będzie wyzwaniem – będziesz mógł/mogła się przygotować, by skorzystać z potencjałów i uniknąć zagrożeń). Kto ze mną pracował niekonwencjonalnie, wie, że… mam moc 🙂

Sylwester budżetowy

Idea jest taka: tango (bez wygłupów, poza jedną tandą specjalną dla mnie grubo po północy – Anno, szykuj się…), socjal, świetna atmosfera. Wynajmujemy salę na Wolność 2A, ale będzie to nasza impreza (Tango Te Amo & Los Almis): nasz wystrój sali, nasza muzyka (zacznie Marcelo, a od 1.00. Pietruszka). Mam taką intencję, by osoby spoza Warszawy odczarowały ją sobie i wykasowały przekonanie, że warszawiacy są niesocjalni, nie proszą i są niefajni. Gospodarze to znacząca część energii imprezy. Jeśli coś organizuję, to do mnie przychodzą fajni ludzie (bo fajni mnie lubią, a niefajni unikają). Ci, którzy zgłosili się z Warszawy, są fajni, zatem apel do nie Warszawy: chodźcie! Poszerzcie wachlarz znajomych. Poczujcie, że tangueros ze stolicy dobrze tańczą i są przyjaźni. Bufet też nie będzie biedny. Ze względów organizacyjnych tajne hasło „Mikołaj” działa tylko do 15.12. Ekstras: niespodzianka. Nie zwlekaj, zostało kilka miejsc dla par. Zapraszam też samotnych liderów: chodźcie poznać fajne tangowe kobitki! Fajni warszawiacy także są zaproszeni, jeszcze możecie dołączyć.

Rejestracja na Beskid Tango Marathon

Beskid raczej nie jest w Warszawie, ale organizatorka Anna Pietruszewska po północy gra na naszym warszawskim budżetowym sylwestrze. Maraton odbędzie się w super komfortowym hotelu, przy zachowaniu balansu (o czym trudno w dzisiejszych czasach, szczegóły w kolejnym moim wpisie, wypatruj). Dodatkową atrakcją jest pijama party w nocy z soboty na niedzielę. Ubaw zawsze jest po pachy. Niektórzy idą w sexy/flexy, inni w barchany i szlafmyce… Ja tam lubię takie urozmaicenie, zwłaszcza że sama to wymyśliłam, a Anna pięknie wdrożyła 🙂 Ekstras będzie do odebrania przy akomodacji w hotelu. Maraton jest w połowie stycznia. Anno! Jako pierwsza: „Mikołaj!” 🙂

 

„Płatne sprawy na rzecz tanga”

Zostałam zapytana przez nauczyciela, który dzięki mnie zaistniał w młodszej stażem tangowej społeczności, czy może umieścić w mojej grupie info dotyczące jego komercyjnego przedsięwzięcia. Zatem ja zapytałam, co proponuje w zamian. Na co on, że nie wiedział, że to „płatne sprawy”, tylko że to grupa „na rzecz tanga”.

Ponieważ obiecałam sobie, że nie będę nikogo wyzywać od skisłych dziadów, pomyślałam: „A Ty chłoptasiu w ząbek czesany… Kiedy Ty COKOLWIEK zrobiłeś na rzecz tanga? Pożytek socjalny z Ciebie żaden. Robisz tylko bardzo płatne rzeczy. Na dodatek sugerujesz, że ja za umieszczenie informacji chcę pieniędzy. Nieładnie! I manipulacyjnie”.

Ale dobrze się stało, bo przy tej okazji wsadzę głębiej kij w mrowisko.

Tak głębiej, że niektórzy odczują go w d…

Zacznę od tego, że moja grupa powstała w konkretnym celu: informowania, gdzie DZIŚ tańczy się tango w Warszawie. Taka jest idea przewodnia i tego się trzymam. Wszystko, co poza tym, czyli informowanie z wyprzedzeniem o eventach, publikowanie moich blogowych artykułów czy czasem coś spoza tanga, jest dodatkiem po moim uważaniu. Dominiczka mi pomaga, za co jestem jej wdzięczna, bo codzienne, systematyczne publikowanie postów, na dodatek najpóźniej w okolicach południa, żeby można było się przygotować na wieczór, to spore wyzwanie. Jeżeli – z różnych względów – uznam, że warto, aby każdy członek grupy otrzymał szansę na zapoznanie się z jakąś informacją, wykorzystuję narzędzie, które ma administrator grupy.

Komu się to nie podoba, po prostu opuszcza grupę

I tu się na chwilę zatrzymam. Wiem, że niektórzy się wkurzają, że są automatycznie oznaczani, że nie jest to spersonalizowany komunikat, tylko zbiorówka. Zachęcam do zmiany przekonania: zamiast uważać, że administrator (w jakiejkolwiek grupie) robi coś niewłaściwego, uznaj, że Ty uzyskujesz informacje (także te bez oznaczenia), w które ktoś włożył pracę i energię (jak ja i Dominiczka w codzienne posty), w zamian nie oburzasz się, że czasem zostaniesz oznaczony przy czymś, z czego nie skorzystasz. Prosta wymiana energii.

Wracamy do „ płatnych spraw” versus „na rzecz tanga”

Ci, co znają mnie od lat, wiedzą, że kiedy organizowałam płatne milongi, zawsze po pierwsze płaciłam dj-om, po drugie dbałam, by atmosfera była socjalna i dj-e także mieli w tym udział, taka była umowa (jeden z obecnych organizatorów, który dba o socjal swoich imprez, przeniósł ten wzorzec do siebie i chwała mu).

W tangu z jednej strony mówi się, że „nikt nic nie musi”, z drugiej niektórzy oczekują, że „każdy z każdym”. O tym będzie osobny wpis. Tu tylko zaznaczę, że jako uczestniczka jestem zwolenniczką pierwszej tezy (nie chcę nikogo do siebie zmuszać, także organizatora, dla którego liczy się tylko zapłacony bilet, a nie atmosfera, nie mówiąc o mojej skromnej osobie, którą bynajmniej nie darzy sympatią, bo usłyszał lub przeczytał parę słów), ale jako organizatorka, także imprez z wstępem wolnym, lubię, by ludzie się dobrze czuli.

Organizatorzy są różni

Są tacy, którzy na swoich imprezach mają sporą listę gości (wzajemna wymiana usług i energii). Ale spora część jest taka, że chce zarobić, a usługi dostać za darmo, nie proponując w zamian nic lub niewiele. Podam przykłady:

* fotograf – powszechną praktyką jest, że organizator dużych eventów jako gratyfikację za zdjęcia proponuje udział w imprezie. „Nie można zrobić zdjęć z imprezy nie będąc na imprezie” – powiedział/a fotograf/ka w moim wywiadzie (halo, dawaj foty, wywiad czas opublikować!). Polując na wyjątkowe ujęcia raczej nie potańczy. A przecież fotograf musi gdzieś zamieszkać, coś zjeść i spędzić mnóstwo czasu na selekcji i obróbce zdjęć, żeby się je przyjemnie oglądało. Jeżeli fotograf jest z osobą towarzyszącą, która ma status gościa organizatora, to ok, jakaś korzyść jest, choćby oszczędnościowa. Ktoś pracuje nad porfolio i chce zaistnieć – ok (tylko często zamieszcza pięćset koszmarnych zdjęć z podobnymi ujęciami i tymi samymi osobami). Dobry organizator wie, że ludzie lubią mieć ładne pamiątkowe fotki, więc przewiduje na to budżet. Tylko to się dzieje głównie za granicą. Dobry fotograf zamiast pięciuset zdjęć opublikuje sto, ładnie obrobionych, świetnych ujęć, co jest doskonałą promocją dla eventu (ważne, jeśli ma być powtórzony);

* dj – ten ma lepiej, bo zagra set i może się bawić. Wikt i spanie ma zapewnione (co w przypadku fotografa bywa różne). Jeśli jest z osobą towarzyszącą o statusie gościa, jak powyżej. Tu też zdarzają się tacy, którzy debiutują na większych eventach, więc zgodzą się na wszystko. Świetny dj się ceni. Od doboru składu dj-ów zależy, jaką rangę ma impreza. Cała masa uczestników się nie zna, wybierają imprezę z innych względów, ale znacząca część jednak się zna i to, kto gra, przesądza: jadę czy nie. Więc kalkulując koszty imprezy dobrze jest tak zaplanować budżet, by zapewnić muzyczną jakość;

* promocja – jeśli idzie tylko kanałem danej szkoły czy organizatora, dociera tylko do odbiorców danej szkoły czy organizatora. Efekt: na różnych imprezach są ciągle ci sami ludzie, zero świeżości. Budowanie zaangażowanej społeczności, która ma zaufanie do tego, co się proponuje, wymaga czasu, systematycznej pracy i wiarygodności. Są różne narzędzia do poszerzania zasięgów, ale trzeba wiedzieć, jak z nich skorzystać. Można się przeszkolić (odpłatnie), ale social media szybko się zmieniają i taką wiedzę trzeba aktualizować. Można korzystać z płatnych reklam, ale też trzeba wiedzieć, w jaki sposób, żeby nie przepalić budżetu. Promocja sama się nie robi.

Kilka przykładów tangowych organizatorskich obyczajów:

* Niektórzy organizatorzy chcieliby potraktować moją grupę jak słup ogłoszeniowy, a nawet gorzej: bez zapytania o zgodę chcą zamieścić informację o swojej komercyjnej imprezie na zasadzie wrzucenia ziemniaków do piwnicy (ten, który jest inspiracją owego wpisu, przynajmniej zapytał). Był czas, że promowałam różne eventy. W pewnym momencie jednak uznałam, że nie ma w tym równowagi. Nie można tylko dawać, bo efekt jest taki, że organizator komercji uważa, że mu się należy. Chce skorzystać z zasięgów wypracowanych przez kogoś innego pod przykrywką wykorzystania „działania na rzecz tanga”.

* Koleżanka, która prowadzi grupę z informacjami tangowymi z całej Polski, a i zagranica często gości, ma niewesoło. Roszczeniowcy oczekują, że będzie robiła, co oni chcą i że zaspokoi ich potrzeby, w zamian dają fochy i dezaprobatę. Obu nam się zdarza, że ktoś pisze, żebyśmy coś zamieściły, ale nawet mu się nie chce przygotować rzetelnej informacji. Nie dość, że mamy opublikować, to jeszcze przygotować. Ja Kasię podziwiam, bo często nie ogarniam Warszawy (na szczęście mi wtedy podpowiadacie – z wdzięcznością dziękuję!), a ona idzie szerokim frontem i stara się na bieżąco zamieszczać informacje o wszystkim, co się tangowo dzieje. Zapytałam jej: „Wyszukujesz, ogłaszasz, przypominasz. Czy którykolwiek z organizatorów kiedykolwiek Cię zaprosił?”. Okazuje się, że jedynie Ania Pietruszewska. Innym nie przyszło to do głowy, a systematycznie posiłkują się jej zasięgami. Czy którykolwiek z organizatorów korzystających z publikacji swojego wydarzenia, w ramach podziękowania i docenienia, podarował Kasi choćby tabliczkę czekolady?

W tangowej Polsce tylko my dwie jesteśmy ponad szkołami, organizatorami i tangową polityką.

Kasia ma tę przewagę, że tylko informuje, więc chyba jednak ma mniej niechętnych sobie niż ja heh.

* Jedna z nauczycielek bezprawnie użyła zdjęcia do promocji swoich komercyjnych działań. Na propozycję fotografa, że w zamian za zgodę poprosi lekcję prywatną, wolała podmienić zdjęcie na gorsze, niż coś dać od siebie.

* Kto inny obiecał lekcję, która od kilku lat nie dochodzi do skutku. Nie ma propozycji: „Umówmy się na jakiś termin”. Liczy, że obiekt zapomniał?

* Kuriozum kuriozów dla mnie osobiście było to, kiedy na milongę z pokazem przybyła cała masa ludzi dzięki temu, że zobaczyli informację w mojej grupie, więc mimo że od lat w tym miejscu NIE bywają – przyszli. Reakcja? Kręcenie nosem, bo ja za tym stałam. Ale forsę zapłaconą przez uczestników skrzętnie przyjęto i przykra nie była.

* Organizator jednego z festiwali uznał, że przez lata zrobiłam swoje i promocja już mu niepotrzebna. Po dojściu do tego wniosku za udział w festiwalu kazał mi normalnie zapłacić (a korzystał z promocji każdego swojego komercyjnego posunięcia, także lekcji, warsztatów i wyjazdów, nie mówiąc o tym, ilu uczniów mu wysłałam i że dzięki mnie zaistniał na południu Polski). Mieliśmy od lat wypracowaną metodę współpracy. Zmienił jej warunki, ale nadal uważał, że jednostronnie obowiązują i dopiero po trzecim razie nieskutecznego wrzucenia ziemniaków do piwnicy zapytał” Ej no, co jest?”. Dosłownie. I się zdziwił, że dostrzegłam brak balansu.

Żeby była jasność: nikt nic nie musi, ale niektórzy po prostu przekraczają granicę przyzwoitości

Ponoszę koszt domeny i serwera, żebyś mógł/mogła mnie czytać. Płacę pewną cenę za swoją szczerość.
A pisać lubię i umiem – że tak skromnie stwierdzę 😛

Natomiast nie będę na każde zawołanie.

Opisywałam wiele imprez, w których uczestniczyłam jak każdy, płacąc. Teraz uznałam, że oczywiście: jeśli będzie coś naprawdę wyjątkowego do przekazania, z tangową wartością dla Was, to opiszę, niezależnie od tego, czy byłam gościem, czy płaciłam za udział jak inni. Ale jeśli to będzie event „nic nadzwyczajnego”, to szkoda mojej energii.

Zwłaszcza że skupiam się na pozytywach, a czasem bywa więcej negatywów

Zdarzyło się, że ja coś zaproponowałam organizatorowi w zamian za zaproszenie, ale nie miał potrzeby skorzystać – i to jest ok. Zdarza się, że nie z każdego zaproszenia ja mogę skorzystać. Życie. Ale też rezygnuję z imprez, np. kiedy wiem, że maraton nie powinien się odbyć w jakimś miejscu, bo miejsce się do tego nie nadaje. Nie poszłabym tam jako gość, bo na zasadzie wymiany coś by trzeba napisać, a niestety można by tylko niefajnie. Był taki event, na którym świetnie bawili się organizatorzy. Uczestnicy w kuluarach wyrażali zatrważające opinie, ale publicznie nikt nie odważył się powiedzieć, że to była lipa i że niektórzy po prostu czuli się oszukani.

Inną kwestią jest tak zwana tangowa społeczność

Kto mnie zna, ten wie, że aspekt nie krzywdzenia i nie wykorzystywania jest dla mnie ważny. Zatem postawa i uczynki organizatorów też. To nie jest tak, że jestem na kogoś pogniewana. NIE. Ale jeśli ktoś jako organizator słabo się zachowa, to jeśli na skalę kameralną, to kameralnie o tym mówię. A jeśli z rozmachem, to w równowadze, ja też z rozmachem. Zwłaszcza że służby operacyjne działają i dowiaduję się z kilku źródeł o każdej niefajnej sprawie. Tak to już jest: fajne przyjmujemy bez echa, niefajne ludzie lubią rozkładać na czynniki pierwsze. I mówić o tym za moim pośrednictwem, żeby nie narobić sobie wrogów… 😎 Oczywiście nie piszę o wszystkim, bo musiałabym nie odchodzić od laptopa.

Znaczna część tańczących tango ma inaczej niż ja

Nie obchodzi ich, jaki jest gospodarz. Płacą za muzykę, parkiet i towarzystwo. Chcą się dobrze bawić bez zagłębiania się w niuanse. Gdyby jednak ludzie bardziej przykładali wagę do roli i funkcji gospodarza i organizatora, byłaby szansa na to, że gospodarze i organizatorzy zaczęliby się starać za pieniądze, które im płacisz. A biorąc pod uwagę mnogość imprez, dotarcie do potencjalnych uczestników będzie coraz trudniejsze.

Ale żeby nie było, że ci organizatorzy to samo zło: NIE!

Ja naprawdę nie oczekuję nie wiadomo czego. Dostaję podziękowania, dzięki czemu wiem, że to, co robię, ma sens. Natomiast nie lubię być traktowana instrumentalnie. Sama bywam organizatorką.

Tango Te Amo wraz z Los Almis organizuje budżetowego sylwestra

Przy okazji – to się wydarzyło naprawdę: dzwoni do mnie kolega, którego bardzo lubię człowieczo i tangowo. Pyta o szczegóły. Zaprasza mnie z R. na imprezę, którą z paczką tangowych par organizują w jakiejś restauracji. I mówi, że jest zainteresowany naszym sylwestrem pod warunkiem, że nikt na tym nie zarobi.

WTF? Ludzie, qrde, co z Wami?!

Mamy stawkę dwie stówy za osobę – wszyscy zadeklarowani dokonali wpłat, dotarły!), dwóch dj-ów, wynajętą salę, max 50 osób i nie chcę, żeby było bidnie w bufecie, a ktoś mi stawia warunki?! Gdybyśmy robili imprezę na 300 osób za 300 euro, to byśmy zarobili. A tak w ogóle co to za podejście? Robicie, Panie Przenikliwy, imprezę w restauracji, zarabia restauracja (a może płaci % od utargu załatwiaczowi restauracji, tylko Ty, Panie Przenikliwy, o tym nie wiesz?). Ogarniamy wystrój, muzykę, ciężkie butelki z winem i zgrzewki wody, będziemy to wszystko targać po schodach, z nastawieniem, że ma być fajnie (zapowiada się, że będzie, połowa miejsc zajęta i naprawdę przyjemny skład). I jak zostanie stówa, to co? Mam oddać Panu Przenikliwemu? Czy podrzeć i wyrzucić?

Podsumowując „płatne sprawy na rzecz tanga”:

* Organizujesz komercyjne wydarzenie, zarabiasz na tym – pomyśl o usługodawcach, którzy pracują na Twój sukces. Skorzystaj i się odwdzięcz. Bo jeśli ich wykorzystasz, pierdyknie Ci w innych obszarach (tak działa energia).

* Ty, organizatorze, starasz się lub nie. Ja i Kasia od tangowych historii staramy się zawsze. Niczego od Ciebie nie chcemy. Ale jeśli Ty chcesz od nas, zaproponuj coś. Aaa!!! Piszę to bez konsultacji z koleżanką.

Edit: pytacie, co taki organizaror lub nauczyciel miałby zaproponować?

  • Wdzięczność.
  • „Przy najbliższej okazji zapraszam na wodę mineralną”.
  • A jeśli nie ma pomysłu, to nic i niech się spodziewa tego samego.

* Nikt nic nie musi. Ale ja dbam o równowagę energetyczną, więc dawanie i przyjmowanie to podstawa. Ach, miałam obiecany jakiś masaż… Pewnie stracił aktualność.

* Na nikogo się nie gniewam. Nikogo nie traktuję jak wroga. Zawsze odnoszę się do tego, co zostało zrobione lub powiedziane (albo nie, a powinno), więc chodzi o postawę lub zachowanie, a nie o człowieka.

* Mam nadzieję, że odnajdą wartość w tym wpisie ci, którzy chcą tworzyć tangową społeczność, a nie tylko być w tangowym środowisku.

Na koniec:

Pietruszka, świetna organizatorka, po raz kolejny robi Beskid Tango Marathon, który wraca do hotelu! Wszystko w jednym miejscu, pijama party, będzie się działo! Rejestracja otwarta, nie zwlekaj, bo ilość pokoi jest ograniczona.

P.S. 1.

Żebyś mógł/mogła przeczytać ten wpis, ja zainwestowałam 6 godzin mojego czasu + 3 godziny redaktora, który sprawdzał, czy wszystko jest zrozumiałe, nanosił poprawki (bo to, co jest dla mnie jasne, gdyż mam to w głowie, może nie być jasne dla Czytelnika/czki). Codzienny wpis w grupie zajmuje mi od 5 do 30 minut (zależy, czy szukam ilustracji, czy już ją mam). Kasia z tangowych historii ślęczy nad aktualizacjami o wiele dłużej. Tak, nikt nam nie każe. Robimy, bo lubimy. I dlatego robimy, co uważamy za stosowne, a co stosowne dla nas nie jest, to nie robimy (to piszę po konsulatcji 😆 ).

P.S. 2.

Dość szybko w komentarzach na fejsie pojawiła się taka kwestia, że przeciętny tangowicz może coś niby reklamować (bez uzgodnienia z organizatorem), a potem „chcieć egzekwować” gratyfikację.  Po pierwsze: reklamować trzeba umieć (forma, opis, narzędzia dotarcia z informacją – wiedza bynajmniej niepowszechna); po drugie: chcieć a móc to dwie różne rzeczy (rekalmować i egzekwować hehe); po trzecie: kiedy ludzie pytają mnie o nauczycieli, to najpierw rozmawiamy o ich potrzebach i oczekiwaniach, a potem podpowiadam, do kogo iść. Bez konsultacji polecam. Nie przyszłoby mi do głowy czegoś chcieć, a za swoje lekcje płacę.

P.S. 3

Zdjęcie nr 1 – Batida del Tango, to moje trampki 🙂 Kto robił zdjęcie, z kim tańczyłam… Nie pamiętam.
Reszta grafik: zasoby internetu, niektóre nie podpisane, nie znalazłam linka do źródła.

Dieta to nie tylko odchudzanie

Nadeszła jesień. Jesteśmy po letnich grzeszkach. Czy pora roku ma znaczenie w sposobie odżywiania?

Jeżeli rozważamy pojęcie prawidłowej, tzw. „zdrowej” diety osoby dorosłej, to pory roku nie zmieniają zasad jej bilansowania. Prawidłowa dieta umożliwia utrzymanie właściwego dla danego wieku składu ciała i szczupłej sylwetki. Niezależnie od pory roku powinniśmy dostarczyć ilość energii, która odpowiada zapotrzebowaniu naszego organizmu. Ta ilość energii, to inaczej całkowita przemiana materii i stanowi sumę wszystkich wydatków energetycznych organizmu. Upraszając nieco, na te wydatki składa się podstawowa przemiana energii oraz wszystkie wydatki na aktywność fizyczną. Warto podkreślić, że aktywność fizyczna to także wykonywane przez nas czynności w domu i w pracy, a nie tylko ćwiczenia gimnastyczne czy uprawiana regularnie dyscyplina sportu. Ponieważ aktywność fizyczna wielu osób zmienia się w zależności od pory roku, a dokładnie zmniejsza się w okresie jesienno-zimowym, to z tego powodu dieta może wymagać ponownego zbilansowania. Jednak pory roku nie powinny wpływać na drugi składnik całkowitej przemiany materii, czyli podstawową przemianę materii. Jest to wydatek energetyczny naszego organizmu na podstawowe funkcje życiowe.

Czy ilość energii wydatkowana na podstawową przemianę materii zmienia się w trakcie naszego życia?

Zmniejsza się z wiekiem, niemniej powinna być porównywalna w danym roku. Gdy wyliczymy naszą podstawową, a następnie całkowitą przemianę materii, to należy podzielić tą energię tak, aby była dostarczana regularnie do organizmu, najlepiej w 5 posiłkach.

Każdy posiłek powinien być zbilansowany pod względem ilości białek, tłuszczów i węglowodanów. Należy także uwzględniać witaminy i sole mineralne. Pewne różnice w jadłospisie związane z porami roku będą dotyczyły produktów, ponieważ w okresie letnim i jesiennym dostępne są sezonowe owoce i warzywa. Niemniej należy wliczać je do posiłków i planować nasz jadłospis tak, aby był zbilansowany pod względem makroskładników, czyli białka, tłuszczów i węglowodanów, a także ilości dostarczanej energii.

Pięć posiłków dziennie… Kiedy przed weselem syna się z Tobą odchudzałam (osiem kilo w dół i trwa!), jedzenie pięć razy dziennie to było wyzwanie. Dwa, trzy razy dziennie nie wystarczy?

Jedzenie niewystraczającej ilości posiłków nie jest zgodne z zapotrzebowaniem energetycznym naszego organizmu. Codziennie w organizmie powstaje trzysta milionów nowych komórek, a proces ten wymaga dowozu energii, czyli paliwa i substancji budulcowych. Substancje te przyswajamy z posiłków w odpowiednim cyklu trawiennym. Mniejsza ilość posiłków oznacza przede wszystkim zwiększenie odstępów pomiędzy nimi, ale także problemy z dostarczeniem wymaganej ilości energii, makroskładników oraz witamin i soli mineralnych. Zbyt długie przerwy pomiędzy posiłkami organizm odbiera jako „głodzenie”, więc będzie spowalniał metabolizm, aby przetrwać przerwy, nie będą prawidłowo zachodziły procesy regeneracji, powstaną niedobory substancji mineralnych i witamin, gorzej będzie funkcjonował układ immunologiczny i hormonalny. Dodatkowo, jeżeli posiłki będą miały zmienną kaloryczność, to każdą nadwyżkę organizm będzie odkładał „na zapas”. Ostatecznie może nawet dojść do rozwoju zaburzeń metabolicznych, a w konsekwencji, niektórych chorób cywilizacyjnych.

Podobne mechanizmy powstają przy stosowaniu restrykcyjnych diet redukcyjnych. Początkowo następuje utrata masy ciała, ale potem proces spowalnia i masa ciała zmienia się nieznacznie. Gdy dana osoba wraca do wcześniejszego jadłospisu, jest efekt jojo. Zbyt rzadko spożywane posiłki mogą także doprowadzić do uczucia zmęczenia, bólów głowy, trudności skupienia uwagi oraz gorszej motywacji do działania, a czasami do rozwoju niekorzystnych nawyków, jak napadowe objadanie, czy nawet zaburzeń odżywiania.

Co mają zrobić osoby, które chcą się zdrowo odżywiać, ale pięć posiłków przekracza ich możliwości?

W wielu przypadkach bardzo korzystna będzie dłuższa współpraca z dietetykiem, który wspiera zmianę nawyków żywieniowych. Warto zauważyć, że wizyty u dietetyka mają na celu nie tylko ułożenie jadłospisu, ale analizę nawyków żywieniowych, a potem motywowanie do zmian na nawyki korzystne dla danej osoby. Co więcej, dieta może mieć różne cele, nie tylko odchudzanie. Przygotowanie odpowiedniej diety stosowane jest także w wielu chorobach przewlekłych, aby wspierać ich leczenie i ograniczać objawy.

W swojej praktyce dietetyka klinicznego obserwuję, że w przeciągu 2. pierwszych miesięcy ponad 70% osób zmienia swoje nawyki. Początkowo pomagają na przykład aplikacje przypominające o posiłkach i piciu wody pomiędzy. Uregulowanie rytmu posiłków powoduje, że zaczynamy czuć głód o wyznaczonych porach i potem jest łatwiej regularnie zjadać posiłki. W takiej przemianie pomaga także fakt, że mamy gotowe, ugotowane wcześniej posiłki, na przykład catering z mojej kuchni Centrum EGO. Niektóre osoby wymagają więcej motywacji i dłuższej współpracy. Wtedy spotykamy się częściej nawet przez pół roku.

Co sądzisz o głodówkach leczniczych. Są one propagowane jako diety oczyszczające, detoksykacyjne. Zdarza się także znaleźć opinie, że głodówka wspomaga leczenie chorób nowotworowych, ponieważ „raka należy zagłodzić”.

Przede wszystkim głodowanie jest sprzeczne z fizjologią człowieka i stanowi zaprzeczenie prawidłowej diety. Jeżeli nie jemy kilkanaście godzin, to w organizmie uruchamiane są różne mechanizmy obronne i dochodzi do spowolnienia metabolizmu, a po kilku dniach także do postępującej utraty tkanki mięśniowej, a jedynie w niewielkim stopniu tkanki tłuszczowej. Wielokrotnie powtarzane głodówki mogą spowodować powstanie różnych chorób wynikających z niedoboru składników pokarmowych, jak niedokrwistość czy nadmiaru produktów rozpadu białek, jak dna moczanowa, zaburzeń działania układu hormonalnego i immunologicznego. Głodówki nie są stosowane jako regularne, konwencjonalne metody lecznicze. Obecnie najczęściej tzw. głodówki, to bardzo restrykcyjne diety eliminacyjne, które dostarczają niewielkich ilości energii. Stosuje się tylko wybrane produkty, co prowadzi do niedożywienia ilościowego i jakościowego, czasami podawane są dodatkowo określone suplementy, środki przeczyszczające lub wykonywane są lewatywy. Takie postępowanie także może doprowadzić do niedożywienia, utraty masy mięśniowej, ale także zaburzeń wodno-elektrolitowych, niedoborów witamin i składników mineralnych. Głodówka nie jest stosowana także w leczeniu chorób nowotworowych. Najnowsze rekomendacje Europejskiego Towarzystwa Żywienia Pozajelitowego i Dojelitowego (ESPEN) wskazują, że u chorych na choroby nowotworowe należy stosować dietę zbilansowaną, biorąc pod uwagę zwiększone wydatki energetyczne związane z leczeniem, na przykład planowaną lub przebytą operacją, urazem, podwyższoną temperaturą ciała, a także zwiększone wydatki energetyczne powstające w przebiegu choroby, co jest charakterystyczne w chorobie nowotworowej.

Na koniec chciałabym dodać, że to prawidłowa dieta jest podstawą profilaktyki chorób cywilizacyjnych oraz nowotworowych. Posiłki powinny być podawane regularnie, co 3 lub 3,5 godziny w ciągu dnia. Należy zadbać o zbilansowanie każdego posiłku pod względem makroskładników, zastanowić się także nad różnorodnością i jakością stosowanych produktów, a także strawnością zawartych w nich składników. Należy unikać produktów wysokoprzetworzonych i zawierających konserwanty. Ważne także, aby pić odpowiednie ilości płynów, a przede wszystkim wody mineralnej w ilości około 30 ml/kg należnej masy ciała.

Jaka jest Twoja opinia o diecie ketogenicznej?

Bardzo niepokoi mnie obecna moda na stosowanie takiej diety. Może to wywołać szereg objawów niepożądanych, na przykład zaparcia, biegunki, bóle brzucha, utratę apetytu, wymioty, zwiększone pragnienie, uczucie zmęczenia i senności. Prowadzenie takiej diety może także spowodować rozwój dny moczanowej i kamicy nerkowej.

Dieta ketogeniczna to dieta bogatotłuszczowa i ubogowęglowodanowa, w której nawet 80% stanowi tłuszcz, a pozostałą część białka oraz węglowodany. Na skutek ograniczenia węglowodanów dochodzi do ketozy, a głównym produktem energetycznym dla organizmu są, zamiast glukozy, ketony. Dieta powinna być właściwie zaplanowana, bo jest to dieta długotrwała i przeprowadzana pod kontrolą dietetyka lub lekarza, nigdy samodzielnie. Ponieważ jest to bardzo restrykcyjna dieta eliminacyjna, wymaga suplementacji witamin, składników mineralnych oraz błonnika. Dieta ta jest stosowana z powodzeniem u dzieci z padaczką lekooporną, ponieważ zmniejsza ilość napadów padaczkowych, w leczeniu niektórych wrodzonych wad metabolicznych, a także jako dieta redukcyjna u wybranych pacjentów.

A co z glutenem?

Gluten to białko występujące w ziarnach niektórych zbóż: pszenicy, orkiszu, żyta, jęczmienia. Bezpodstawne eliminowanie zbóż zawierających gluten jest błędem i może skutkować niedoborem ważnych dla zdrowia mikro i makroelementów, w tym błonnika pokarmowego, folianów, żelaza, niacyny, ryboflawiny i tiaminy. Nikomu, także osobom mogącym spożywać gluten, nie polecam produktów z pszenicy białej, modyfikowanej genetycznie i pozbawionej błonnika. Produkowane w Polsce jęczmienie, żyta, owsy i orkisze są fantastyczne, dlatego powinniśmy je spożywać. Jeśli ktoś ogranicza produkty odzwierzęce, to właśnie powinien jeść zboża. Tylko proszę nie kupować produktów w saszetkach, bo jest to produkt pozbawiony błonnika. Warto także zauważyć, że produkty bez glutenu są droższe od zawierających gluten.

Wskazania do diety bezglutenowej dotyczą określonych chorób, czyli celiakii (choroby trzewnej), choroby Duhringa (rzekomoopryszczkowego zapalenia skóry), uczulenie na pszenicę oraz nieceliakalnej nadwrażliwości na gluten. Przy podejrzeniu chorób wymagających eliminacji glutenu należy zrobić testy na przeciwciała przeciw transglutaminazie tkankowej w klasie IgG i IgA, gliadynie w klasie IgG i IgA oraz endomyzjum w klasie IgG i IgA.

Mówiłaś kiedyś, że kasze, ryż i ziemniaki należy gotować na kilka godzin przed zjedzeniem, najlepiej osiem. Dlaczego?

Warto wcześniej gotować wymienione produkty, a następnie schładzać, aby część zawartej w nich skrobi zamieniła się w skrobię oporną, czyli błonnik pokarmowy. Dzięki temu ugotowane produkty mają niższy indeks glikemiczny, czyli kaloryczność spada o około 30%, a jednocześnie witaminy i składniki mineralne są zachowane. To jest bardzo korzystne przy leczeniu insulinooporności i w dietach redukcyjnych. Warto także wrócić do metody gotowania kaszy stosowanych przez nasze babcie: zawinąć garnek z kaszą w kołdrę, niech kasza wchłonie wodę i dochodzi do następnego dnia. Późniejsze podgrzewanie produktów już nie zmienia ilości skrobi opornej.

Kuracje oczyszczające owocowo-warzywne, na przykład miesięczne, czasem dłuższe: rzeczywiście to samo zdrowie?

Stosowane są różne kuracje owocowo-warzywne. Mogą dostarczać odpowiedniej ilości energii, czyli zgodnej z całkowitą przemianą materii danej osoby lub zbyt małej ilości energii. Dieta sokowo-warzywna to przede wszystkim dieta eliminacyjna, która nie dostarcza wymaganych makroskładników. Owoce zawierają przede wszystkim węglowodany proste, a warzywa także skrobię. Stosując dietę sokowo-warzywną nie dostarczamy białka oraz odpowiednich tłuszczów i witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, czyli A, D, E, K. Wypity przez nas sok stanowi zatem „bombę cukrową”, której spożycie doprowadzi do znacznego wyrzutu insuliny, co jest bardzo niekorzystne i można porównać do jedzenia słodyczy czy innych produktów zawierających cukry proste. Jeżeli dieta owocowo-warzywna dodatkowo nie dostarcza wystarczającej ilość energii, wówczas powstają podobne mechanizmy obronne, jak przy głodzeniu, a spadek masy ciała zależy głównie od utraty masy mięśniowej. Dodatkowo soki są pozbawiane całości lub znacznej części błonnika, którego brak niekorzystnie wpływa na perystaltykę jelit i procesy trawienia.

W prawidłowej, tak zwanej zdrowej diecie jako źródło energii powinny być stosowane produkty zawierające węglowodany złożone, na przykład kasze, makarony pełnoziarniste, brązowy ryż, pieczywo żytnie, rośliny strączkowe. Tylko 10% energii powinno pochodzić z cukrów prostych, na przykład zawartych w owocach. Nie zalecam także zamieniania owoców i warzyw na soki. Owoce powinny być spożywane w całości, razem z elementami zawierającymi błonnik, który jest odrzucany przy produkcji soku. Wypicie jednej szklanki soku jest bardzo łatwe. Nie zjedlibyśmy z taką łatwością 1 kg buraków, marchwi czy 0,5 kg jabłek, a zwykle taka ilość produktu jest niezbędna do przygotowania szklanki soku.

Nadwaga i otyłość związane są z różnymi chorobami.

Jest to wielokrotnie powtarzane stwierdzenie, które dotyczy także moich pacjentów. Szacuje się, że otyłość dotyczy już blisko 20% Polaków. Osoby otyłe znajdują się w grupie podwyższonego ryzyka rozwoju chorób kardiologicznych oraz cukrzycy typu 2. Zmniejszenie nadwagi i leczenie otyłości zapobiega rozwojowi tych chorób, a także wspomaga leczenie. Bardzo często decyzja dotycząca odchudzania podejmowana jest przez pacjenta dopiero wtedy, gdy rozwinęły się już objawy chorób, na przykład cukrzyca typu 2, nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca, choroba zwyrodnieniowa stawów, zaburzenia metabolizmu lipidów. Pacjenci przychodzą na wizytę myśląc w szerszych, zdrowotnych kategoriach, a dodatkowo, aby się odchudzić. Zmniejszenie masy ciała pomaga w leczeniu wielu chorób, powoduje ograniczenie lub ustąpienie objawów, umożliwia zmniejszenie dawek leków. Zwykle takie efekty stanowią dla pacjenta motywację do dalszego odchudzania.

W Centrum Medycznym EGO stworzyłam i prowadzę autorski program „Skuteczne Odchudzanie”. Program ten przeznaczony jest dla osób, które chcą zdrowo schudnąć i utrzymać ten efekt przez wiele lat. Dzieje się tak, ponieważ program oparty jest na naukowych podstawach. Trwa dwa miesiące. Celem mojego programu jest przywrócenie prawidłowego składu ciała pacjenta, czyli spalenie tkanki tłuszczowej i odbudowa tkanki mięśniowej. Prawidłowy skład ciała warunkuje bowiem prawidłowe funkcjonowanie organizmu.

Jak wygląda program?

Program jest indywidualnie dostosowany do problemów zdrowotnych konkretnej osoby, jej płci, wieku, aktywności fizycznej. Regularne spotkania z dietetykiem lub Trenerem Żywienia® w trakcie trwania programu służą edukacji pacjenta. Współpracując z pacjentem, dążymy do zmiany niekorzystnych nawyków żywieniowych oraz edukujemy w zakresie zdrowego odżywiania i prawidłowej aktywności fizycznej. Jest to postępowanie kompleksowe, a badania naukowe potwierdziły skuteczność tego programu po dwóch miesiącach i trzech latach.

Zmniejszenie masy ciała nie zawsze jest najważniejsze. Tkanka mięśniowa jest objętościowo mniejsza niż tkanka tłuszczowa. Jeżeli mamy więcej tkanki mięśniowej, niż tłuszczowej, to będziemy wyglądać smuklej przy takiej samej masie ciała. Bardzo motywujące dla pacjenta są pomiary obwodów, na przykład talii, brzucha, uda czy bicepsa – zmniejszają się w sposób zauważalny także wtedy, gdy masa ciała zmniejsza się nieznacznie.

Czy to prawda, że można być otyłym i mieć prawidłową masę ciała?

Tak, opisano zespół metabolicznej otyłości u osób, które mają prawidłową masę ciała. U osób tych występują zaburzenia metaboliczne, takie jakie występują u ludzi z otyłością brzuszną, czyli insulinooporność, hipertriglicerydemia i wyższe niż u zdrowych osób ciśnienie tętnicze. Ustalono, że osoby te mają nieprawidłowy skład ciała: zbyt małą ilość tkanki mięśniowej i nadmierną ilość tkanki tłuszczowej, głównie trzewnej. Są to osoby, które ograniczają posiłki, aby nie przytyć, a jednocześnie maja niewielką aktywność fizyczną. Stosunkowo często problem dotyczy nastolatków i młodych dorosłych. Osoby te pilnują, aby nie przytyć, więc zjadają mniejszą liczbę posiłków. Dodatkowo zamieniają zdrowe, zbilansowane posiłki na produkty bogate w węglowodany proste i tłuszcze nasycone, na przykład drożdżówka na śniadanie, zdrowy obiad, batonik na deser, a wieczorem brak kolacji. Po analizie jadłospisu stwierdzamy, że spożywają mniej energii niż ich podstawowa przemiana materii. Dlatego uruchamiane są takie mechanizmy obronne, jak przy głodowaniu, o czym opowiadałam wcześniej: metabolizm spowalnia, a organizm musi zużywać własne mięśnie do procesów metabolicznych. Gdy spożywane są posiłki o większej kaloryczności, na przykład słodycze, to organizm produkuje zapasową tkankę tłuszczową. W ten sposób zaburzają się coraz bardziej proporcje tkanki mięśniowej do tłuszczowej, jak u osoby otyłej, chociaż masa ciała jest nadal prawidłowa. Dochodzi do zaburzeń układu hormonalnego, powstają zaburzenia metabolizmu węglowodanów i lipidów, a w przyszłości, cukrzyca typu 2 i nadciśnienie tętnicze.

W jakich chorobach stosowane jest leczenie dietą?

Istnieje wiele chorób i problemów zdrowotnych, przy których dietoterapia jest istotnym wsparciem dla leczenia farmakologicznego czy chirurgicznego. Dobrze dobrana dieta może ograniczać rozwój choroby, zmniejszać objawy, a dzięki temu umożliwiać lepszą jakość życia, a często zmniejszenie dawek leków. Pracuję jako dietetyk kliniczny i zajmuję się dietoterapią pacjentów z bardzo różnymi chorobami, na przykład z chorobami układu krążenia, najczęściej nadciśnieniem tętniczym i chorobą wieńcową, cukrzycą typu 2 i insulinoopornością, niedoczynnością tarczycy, także w przebiegu choroby Hashimoto, z dną moczanową, chorobą jelita drażliwego i SIBO (zespół rozrostu bakteryjnego w jelicie cienkim), prowadzę leczenie dietetyczne w przebiegu chorób nowotworowych, jak również w niepłodności.

Napisałaś trzy książki: „Dieta garstkowa”, „9 i pół tygodnia, czyli Skuteczne Odchudzanie z Dietą Garstkową” oraz „Jedzenie to leczenie – czyli prosty przepis na zdrowie i szczupłą sylwetkę”. Czy można je kupić?

Nakład się niestety wyczerpał, ale można wypożyczyć w niektórych bibliotekach medycznych. Dostępna jest obecnie inna pozycja: praca zbiorowa dotycząca postępowania dietetycznego w chorobach nowotworowych, wydana w formie podręcznika dla lekarzy przez wydawnictwo PZWL. Napisałam tam dwa rozdziały: fakty i mity dotyczące żywienia w chorobach nowotworowych oraz profilaktyka i dietoterapia w raku tarczycy.

dr n. med. Anna Lewitt
dietetyk, Trener żywienia®, dietetyk kliniczny

Specjalizuje się w profilaktyce i leczeniu chorób przewlekłych niezakaźnych, przede wszystkim chorób cywilizacyjnych – dietozależnych: cukrzycy, choroby wieńcowej, nadciśnienia tętniczego, nowotworów oraz nadwagi i otyłości.
Prowadzi także konsultacje dietetyczne dla sportowców.

Jest doktorem nauk medycznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i założycielką Centrum Medycznego Treningu Osobistego i Dietetyki EGO. 

Centrum Medyczne Treningu Osobistego i Dietetyki – EGO
dr n. med. Anna Lewitt
Al. W. Witosa 31 lok 222
00-710 Warszawa
C. H. Panorama II piętro
tel. +48 604 644 977
www.centrumego.pl